W niektórych typach genetycznie uwarunkowanych padaczek można zapobiegać napadom jeszcze przed ich wystąpieniem. W jaki sposób? Podając małym pacjentom leki (wigabatrynę) – udowodnili uczeni z Instytutu Pomnik-Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Dotychczas na świecie nikt tak nie postępował. Zawsze lekarze czekali na pojawienie się symptomów epilepsji, przez co była ona bardziej oporna na leczenie.
Badania, które doprowadziły do tych wniosków, były prowadzone przez prof. Sergiusza Jóźwiaka, kierownika Kliniki Neurologii i Epileptologii, przewodniczącego Polskiego Towarzystwa Neurologów Dziecięcych. Zostały zaprezentowane na międzynarodowej konferencji pt. "Diagnostyka i leczenie w neurologii dziecięcej", która dzisiaj rozpoczęła się w Warszawie. Bierze w niej udział prawie 800 ekspertów z całego świata.
Na padaczkę cierpi ok. 1 proc. społeczeństwa, w Polsce 400 tys. osób. Ponad połowa wszystkich przypadków zachorowań ma miejsce przed 16. rokiem życia. Największą zapadalność lekarze obserwują u dzieci, które nie skończyły roku. W związku z tym, że napady padaczkowe mogą zostawiać po sobie ślad w postaci upośledzenia rozwoju umysłowego, bardzo ważne jest poddanie małych pacjentów możliwie szybko skutecznej terapii.
Swoje badania Polacy przeprowadzili z udziałem chorych na stwardnienie guzowate. To schorzenie spowodowane uszkodzeniem genów odpowiedzialnych za powstawanie nowotworów. U większości pacjentów występuje padaczka, zwykle w pierwszym roku życia.
– Wśród dzieci, u których napady padaczkowe ujawniają się we wczesnym okresie życia, aż u 82 proc. dochodzi do upośledzenia rozwoju umysłowego – mówi prof. Sergiusz Jóźwiak. – W grupie, którą objęliśmy swoimi badaniami, do podobnych zaburzeń nie doszło u żadnego dziecka.