– Globalne ocieplenie, którego jesteśmy świadkami, nie miało precedensu w dziejach ludzkości – uważa dr Charles Green, oceanograf z nowojorskiego Uniwersytetu Cornell. Kierowany przez niego zespół analizował odwierty lodowe i osady nagromadzone w ciągu 65 mln lat. Swoje poglądy publikuje na łamach „Ecology”.
Jego zdaniem, jeżeli zmiany klimatyczne będą postępowały w strefie Arktyki i północnego Atlantyku, modyfikacje krążenia wód obejmą cały oceaniczny system na Ziemi. To z kolei wpłynie na światowy klimat i biosferę.
W ciągu ostatniego półwiecza topnienie lodów arktycznych powoduje gwałtowny dopływ słodkiej wody do oceanów i malejące ich zasolenie (Atlantyk i Ocean Arktyczny).
To zjawisko zakłóca ekosystemy i funkcjonujące w nich gatunki flory i fauny. Mają miejsce zjawiska, których jeszcze kilkanaście lat temu nikt nie oczekiwał. Na przykład mikroskopijne pacyficzne algi pojawiają się w północnym Atlantyku po 800 tys. lat nieobecności. Jednocześnie nikną z tego rejonu gatunki występujące tam tradycyjnie. W XX wieku populacja atlantyckich wątłuszy zmalała tak bardzo, że ichtiolodzy nie mają nadziei na odrodzenie gatunku. Zakłóceniu uległ okres rozwoju planktonu i małych skorupiaków.
Uczeni nie wiedzą, jakie będą tego skutki, gdyż plankton i skorupiaki są podstawowym ogniwem oceanicznego łańcucha pokarmowego.