Operacja się udała. Odbyła się pięć miesięcy temu, a pacjentka, Claudia Castillo, czuje się dobrze. – Zagrożenie odrzuceniem przeszczepu jest praktycznie zerowe – twierdzi prof. Paolo Macchiarini ze Szpitala Klinicznego w Barcelonie, który zabieg przeprowadził. W przedsięwzięciu uczestniczyło kilka placówek europejskich. O ich sukcesie donosi "Lancet".
30-letniej Kolumbijce jako pierwszej osobie na świecie wszczepiono tchawicę, która została stworzona w laboratorium z użyciem jej własnych komórek macierzystych. Dzięki temu organizm kobiety nie traktuje nowego organu jako ciała obcego. Pacjentka nie musi zażywać leków immunosupresyjnych, które obniżają odporność. Ich przyjmowanie jest codziennością po przeszczepie. Niestety, mogą one podnosić ciśnienie krwi, zaburzać pracę nerek, a nawet prowadzić do rozwoju raka.
– Na początku byłam przerażona – przyznała dziennikarzom Castillo. – Teraz cieszę się życiem i jestem niezwykle szczęśliwa.
Kobieta poważnie chorowała na gruźlicę. Doszło do powikłań i zapadnięcia się lewego płuca. Castillo z trudnością oddychała. Nie mogła zbyt długo chodzić czy zajmować się swoimi dziećmi: 15-letnim synem i 4,5-letnią córeczką. Przeszczep sprawił, że znowu zaczęła normalnie żyć. Pochwaliła się, że ostatnio przetańczyła całą noc w jednym z klubów w Barcelonie.
Obawy dotyczące wyniku operacji miał także prof. Macchiarini. – Dotychczas podobnej rzeczy dokonaliśmy tylko na zwierzętach – tłumaczył i przyznał, że jest niezwykle podekscytowany ostatecznym rezultatem swojej pracy.