„Dobry wieczór, Johnie Andertonie. Przydałby ci się guiness. Johnie Andertonie, wyjedź, zostaw kłopoty. Droga przed tobą, Johnie Andertonie... kup leksusa”. Tak w filmie „Raport mniejszości” wyobraża sobie reklamy Steven Spielberg. Na podstawie analizy oka filmowe komputery potrafią zidentyfikować agenta Johna Andertona (Tom Cruise) i specjalnie dla niego wyświetlić ogłoszenia.
W Stanach Zjednoczonych trwają właśnie testy podobnego systemu w sześciu centrach handlowych. Nie wywołuje wprawdzie przechodzących po imieniu, ale trafnie odgaduje płeć i wiek potencjalnego klienta.
[srodtytul]Co się kryje za ekranem[/srodtytul]
Samochody i maszynki do golenia dla mężczyzn, kosmetyki i egzotyczne wycieczki dla kobiet, muzyka i gry wideo dla dzieci – za precyzyjne dotarcie z komunikatem reklamowym sprzedawcy daliby góry złota. Nowe systemy już to umożliwiają. Na podstawie rysów twarzy (na szczęście jeszcze nie skanują siatkówki oka) w jednej chwili określają płeć przechodzącego człowieka, jego wiek, a mogą również rasę czy nastrój. Czynią to ze sporą dokładnością sięgającą 90 proc.
– To proaktywny marketing. Docieramy do ludzi z inteligentnymi reklamami – mówi agencji AP Vicky Rabenou z TruMedia Technologies, firmy oferującej takie rozwiązania handlowcom.