Zobacz infografikę w wersji pdf
Nawet jeżeli nie podejmiemy żadnych kroków w celu ograniczenia emisji dwutlenku węgla, w 2020 roku może być ona niższa o 5 proc., niż przewidywali do niedawna eksperci. To efekt spowolnienia gospodarczego. Tak przynajmniej wynika z raportu przygotowanego przez Międzynarodową Agencję Energetyczną. Oficjalnie zostanie on przedstawiony 10 listopada. Z danych organizacji wynika również, że już w tym roku emisja dwutlenku węgla może spaść o 3 proc. – czyli bardziej niż kiedykolwiek od 40 lat.
Według dyrektora Agencji Nobuo Tanaki to daje szanse na wprowadzenia tzw. scenariusza 450 ppm. Cóż to takiego? To próba utrzymania zawartości CO2 w atmosferze w ryzach. A dokładniej na poziomie 450 części na milion (czyli ppm). Większość klimatologów się zgadza, że oznaczać to będzie wzrost średniej temperatury o ok. 2 st. C do końca stulecia. Utrzymanie zawartości dwutlenku węgla poniżej tego poziomu oznacza jednak konieczność zmniejszenia emisji o 3,8 gigaton na całym świecie w 2020 roku.
Ile to ma kosztować?
– Przesłanie jest proste: jeśli świat nie zmieni strategii korzystania z energii, skutki dla zmian klimatu będą potężne. Enegia jest sercem tego problemu i energia musi być sercem jego rozwiązania – powiedział Tanaka.
Scenariusz zakłada, że szczyt wykorzystania paliw kopalnych przypadnie jeszcze przed 2020 rokiem. Emisja CO 2 w ma być wtedy zaledwie o 7 proc. wyższa niż w 2007 roku. Kraje OECD będą musiały jednak później zmniejszyć emisję do atmosfery o 1,6 gigaton, natomiast Chiny, uznawane dziś za największego truciciela na świecie, o 1 gigatonę. Według autorów raportu agencji, do 2030 roku niezbędne będą na to nakłady w astronomicznej wysokości 10 bilionów dolarów.