Prof. Trond Torsvik z Uniwersytetu w Oslo i prof. Kevin Burke z Uniwersytetu w Huston stanęli na czele zespołu, który opisał proces powstawania skał bogatych w diamenty. Wyposażeni w zdobytą przez zespół wiedzę poszukiwacze będą mieli ułatwione zadanie. Naukowcy dzielą się nią w artykule w dzisiejszym wydaniu magazynu „Nature”.
[srodtytul]Najlepszy przyjaciel[/srodtytul]
Diament to węgiel w najczystszej postaci w formie krystalicznej. Jest najtwardszym materiałem występującym w przyrodzie – cenionym kamieniem jubilerskim do ozdabiania biżuterii. To również „najlepszy przyjaciel dziewcząt” jak śpiewała Marilyn Monroe w słynnej piosence. Największe oszlifowane diamenty – brylanty, są ozdobą koronowanych głów.
Rzadko występujące skały wulkaniczne, z których pochodzą diamenty, zwane kimberlitami, zawdzięczają swoje pochodzenie strumieniom gorącej materii z płaszcza Ziemi, pionowo przemieszczającym się w kierunku powierzchni. Ten proces nosi nazwę pióropusza płaszcza. Rozpoczyna się gdzieś pomiędzy płynnym jądrem o temperaturze 4 – 5 tys. st. C a chłodniejszym płaszczem. Ciepło ucieka z wewnętrznego jądra. Tworzy się „bąbel” o wyższej temperaturze niż otaczające skały. Ten bąbel wędruje w kierunku powierzchni, ciągnąc za sobą coś w rodzaju ogona. W rezultacie taka nieregularność termiczna przyjmuje kształt podobny do grzybka. Ten proces trwa setki milionów lat.
Granica pomiędzy jądrem i płaszczem znajduje się ok. 2900 km pod powierzchnią naszej planety. Jakkolwiek hipoteza, która łączy powstanie pióropusza płaszcza z granicą między płaszczem i jądrem ma już prawie 40 lat, dopiero zespół Torsvika i Burke’a udowodnił, że ten proces zachodzi właśnie w taki sposób.