Życie ratują ręce, nie usta

Podczas udzielania pierwszej pomocy metoda usta-usta nie jest konieczna. Wystarczy masaż serca

Aktualizacja: 10.08.2010 11:52 Publikacja: 10.08.2010 01:07

Życie ratują ręce, nie usta

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Badania z udziałem ponad 3 tys. osób pokazały, że najlepiej sprawdzają się najprostsze rozwiązania. Dlatego Amerykanie odchodzą od tradycyjnej metody udzielania pierwszej pomocy na rzecz łatwiejszego do wykonania samego masażu serca.

– To może się przełożyć na setki, jeśli nie tysiące uratowanych istnień w ciągu roku. Na co właściwie czekamy? – przekonuje dr Arthur Kellermann, ekspert medycyny ratunkowej z amerykańskiej organizacji RAND.

[srodtytul]Stayin’ alive[/srodtytul]

Tego uczono nas na kursach pierwszej pomocy PCK: w przypadku nagłego zatrzymania krążenia należy silnie uciskać klatkę piersiową i prowadzić sztuczne oddychanie metodą usta-usta. Fachowo nazywa się to resuscytacją krążeniowo-oddechową („reanimacja”, dosł. „ożywianie”, to określenie przestarzałe). Najpierw słyszeliśmy, że trzeba uciskać 15 razy, po czym wykonać dwa oddechy. Potem, w 2005 roku, wytyczne Polskiej Rady Resuscytacji zmieniły się i liczba uciśnięć wzrosła do 30. Dotyczy to dorosłych, u dzieci akcję rozpoczynają dwa wdechy. Niby wszystko proste, ale w sytuacji stresowej niejednokrotnie przerasta to możliwości ratownika amatora obserwowanego przez tłum gapiów.

– Powinniśmy zaproponować ludziom standard optymalny w nauczaniu, a więc najprostszy i najłatwiej przyswajalny – apeluje dr Adam M. Pietrzak, specjalista medycyny ratunkowej.

Schemat chyba najbardziej przejrzysty z możliwych zatwierdziła dwa lata temu organizacja American Heart Association. Zaleca ona, aby osoby, które nie są w stanie prawidłowo wykonać oddechów ratowniczych, po prostu uciskały serce poszkodowanego 100 razy na minutę. Specjaliści podpowiadają, że najłatwiej utrzymać to tempo, nucąc piosenkę zespołu Bee Gees „Stayin’ Alive”.

[srodtytul]Ucisk bez oddechu[/srodtytul]

Słuszności takiego postępowania dowodzą dwie sążniste analizy autorstwa naukowców z USA i Szwecji, które ukazały się właśnie w piśmie „New England Journal of Medicine”. Większe z badań zostało przeprowadzone z udziałem

1941 pacjentów, którzy doznali zatrzymania akcji serca poza szpitalem. Ratujący ich przypadkowi ludzie niezwiązani ze służbą zdrowia byli przez telefon informowani przez dyspozytorów pogotowia ratunkowego o tym, jak prowadzić akcję przywrócenia krążenia. Części z nich zalecono standardowe procedury, a więc 30 uciśnięć i usta-usta, drugiej grupie pozwolono wykonać wyłącznie masaż serca.

– Okazało się, że w grupie poddanej tylko uciskaniu klatki piersiowej przeżyło 12,5 proc. pacjentów, a wśród osób poddanych konwencjonalnej resuscytacji – 11 proc. – mówi biorący udział w badaniach dr Thomas D. Rea.

Podobne wyniki zaobserwowano po 30 dniach od akcji przywrócenia krążenia: przy życiu utrzymało się 8,7 proc. osób po samym masażu serca i 7 proc. tych, u których wykonano również sztuczne oddychanie. Potwierdziły to szwedzkie badania z udziałem 1300 osób.

– Możemy wreszcie otwarcie powiedzieć, że samo uciskanie klatki piersiowej przez nieprofesjonalistę jest przynajmniej tak samo skuteczne jak konwencjonalna resuscytacja, w skład której wchodzi sztuczne oddychanie – mówi dr Rea.

[srodtytul]Więcej uratowanych[/srodtytul]

Problem tkwi w samej metodzie usta-usta. Wiele osób po prostu nie potrafi prawidłowo jej wykonać, tak aby wdmuchiwane powietrze nie wylatywało szczeliną ust lub nosem. Jest jeszcze druga przyczyna braku popularności sztucznego oddychania: ludzie udzielający pomocy zwyczajnie obawiają się zarazków osoby ratowanej. Z tego powodu częstokroć nie podejmują akcji niesienia pierwszej pomocy, co kończy się tragicznie.

– W Polsce nie ma obowiązku wykonywania wentylacji, jeśli ktoś nieprzeszkolony z zakresu pierwszej pomocy z jakiegoś powodu nie chce jej wykonać. W takim przypadku niech przynajmniej uciska klatkę piersiową – radzi prof. Janusz Andres, prezes Polskiej Rady Resuscytacji.

Zastrzega jednak, że według oficjalnych zaleceń w naszym kraju wciąż obowiązuje zarówno uciskanie klatki piersiowej, jak i sztuczne oddychanie, które można wykonać przez specjalną foliową maseczkę. W październiku tego roku mają zostać ogłoszone nowe wytyczne Europejskiej Rady Resuscytacji. Wówczas dowiemy się, czy i u nas wejdzie w życie nowy schemat udzielania pierwszej pomocy.

– W tej sytuacji pewne uproszczenia mają uzasadnienie, bo dzięki nim można uratować większą liczbę osób – mówi dr Pietrzak.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: [mail=a.stanislawska@rp.pl]a.stanislawska@rp.pl[/mail]

Badania z udziałem ponad 3 tys. osób pokazały, że najlepiej sprawdzają się najprostsze rozwiązania. Dlatego Amerykanie odchodzą od tradycyjnej metody udzielania pierwszej pomocy na rzecz łatwiejszego do wykonania samego masażu serca.

– To może się przełożyć na setki, jeśli nie tysiące uratowanych istnień w ciągu roku. Na co właściwie czekamy? – przekonuje dr Arthur Kellermann, ekspert medycyny ratunkowej z amerykańskiej organizacji RAND.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Nauka
Sprawdzian z góralskiego. Czy da się jeszcze ocalić mowę Podhala?
Nauka
Szympansom bliżej do zachowań ludzi, niż nam się wydawało. Nowe wyniki badań
Materiał Partnera
Jak postrzegamy UE? Co myślimy w zależności od mediów, z których korzystamy?
Nauka
Tajny rosyjski satelita „nie jest już operacyjny”. Wywoływał spore obawy
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Nauka
Dlaczego superwulkan Yellowstone nie wybucha? Naukowcy odkryli cenną wskazówkę
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne