Co piąty z nas w ciągu życia doświadczy jakiejś formy depresji. Tylko w przypadku 4 proc. pacjentów schorzenie to jest nawracające i trudne do leczenia. Ale i tak depresja jest jednym z najczęstszych i najkosztowniejszych zaburzeń psychicznych.
Naukowcy sądzą, że za podatność niektórych ludzi na takie obniżenia nastroju w 40 proc. odpowiadają geny. Teraz, dwa zespoły ogłosiły, że udało im się znaleźć przypuszczalny region naszego DNA, w który wpisana jest ta podatność.
Wyniki badań na ten temat publikuje poniedziałkowy „American Journal of Psychiatry”. Brytyjski zespół z King’s College London przebadał geny ok. 800 rodzin, w których występowało to schorzenie. Analizy amerykańskich badaczy z Washington University były skromniejsze. Skupili się oni na 91 rodzinach w Australii i 25 z Finlandii. Przy czym wcale nie szukali przyczyn depresji, lecz interesowali się... nałogiem tytoniowym.
- Te odkrycia pomogą nam wyśledzić konkretne geny, który są zmienione u ludzi cierpiących na depresję — przekonuje Gerome Breen z Instytutu Psychiatrii King’s College London.
Jego zdaniem, trudno mówić jednak o jednym genie depresji, ponieważ w sprawę „uwikłanych” zapewne jest ich wiele. Naukowcom udało się na razie wskazać obszar na chromosomie 3. Zawiera on ok. 90 genów. Jest tam też m.in. gen kodujący receptor GRM7, który już wcześniej wiązano z podwyższonym ryzykiem występowania tego typu zaburzeń.