– Nie sprowadziliśmy skażonych warzyw do Polski – zapewnia „Rz" dr Jan Orgelbrand, zastępca głównego inspektora sanitarnego. – Wykryte w Szczecinie zatrucie groźnym szczepem bakterii E. coli zostało przywiezione z Niemiec. Nic nie wskazuje na to, żeby ta epidemia dotarła i do nas.
W szczecińskim szpitalu pogorszył się stan Polki, która zaraziła się E. coli w okolicach Hamburga. Kobietę może czekać przeszczep nerki.
Równie niepokojące doniesienia płyną z aż sześciu krajów Europy. Według niemieckich władz jest już 1200 potwierdzonych i prawdopodobnych przypadków zatrucia tą bakterią – najwięcej w Niemczech, głównie północnych, ale też we Francji, w Szwecji, Wielkiej Brytanii, Danii i Holandii. Z tego powodu zmarło już 14 osób.
– Ta epidemia jest jedną z największych tego typu, jakie dotychczas odnotowano w Europie – podkreśla w rozmowie z „Rz" dr Paweł Grzesiowski z Instytutu Profilaktyki Zakażeń.
Trwa śledztwo
Winę za to ponosi jeden ze szczepów pospolitej bakterii jelitowej Escherichia coli, czyli pałeczki okrężnicy, który wykształcił niebezpieczną toksynę EHEC. Może ona uszkodzić naczynia włosowate, przede wszystkim w nerkach, płucach, mózgu, sercu. Uszkodzenia prowadzą do zagrażającego życiu zespołu hemolityczno-mocznicowego: rozpadu krwinek czerwonych, którego skutkiem jest niewydolność nerek.