Do takiego wniosku doszli archeolodzy prowadzący badania w centrum Giżycka na XIX-wiecznym cmentarzu. na tym terenie będą prowadzone prace budowlane. Wykopaliskami kieruje Jerzy Marek Łapo z Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie.
— Przystępując do prac nie wiedzieliśmy, je jeden grób będzie skrywał szczątki kilku osób. Na przykład, na cmentarzu przykościelnym w Węgorzewie, użytkowanym od XVII do początku XIX wieku, rzadko zdarzało się, aby groby były wkopane jeden w drugi. Tymczasem w Giżycku, na pozakościelnym cmentarzu, wiele młodszych grobów zniszczyło te starsze. Co zaskakujące, układ szczątków wskazuje że zniszczeń dokonywano w stosunkowo niedługim czasie gdyż wyraźnie widać, że w chwili pogrzebu starsze kości połączone były jeszcze tkankami miękkimi - wyjaśnia Jerzy Marek Łapo.
Archeolodzy stwierdzili, że w jednej mogile grzebano najczęściej dwa, trzy ciała, ale niekiedy nawet do siedmiu (dotychczas zbadano 261 grobów). — Z naszych prac wynika, że mentalność mazurskich grabarzy nie była wzorowa, wykopywanych szczątków nie szanowali. Odkopywane starsze kości wrzucali do mogił chaotycznie, zdarza się, że w nogach jednego nieboszczyka leży czaszka innego, a piszczele na miednicy - komentuje Łapo.
Panny chowano w wiankach - na czaszkach zachowały się miedziane druciki do splatania panieńskich wianków; mężatki grzebany były w czepcach - na ich czaszkach zachowały się fragmenty wstążek do podwiązywania czepców pod brodą.
Wiele pochowanych osób cierpiało na deformacją kręgosłupa. Jedna z młodych kobiet przeżyła skomplikowane złamanie kości udowej - po zrośnięciu jej noga była krótsza o 8 cm. Zęby jednej z kobiet są zużyte od częstego przegryzania nici - świadczy to o tym, że była krawcową.