Tekst z archiwum tygodnika Przekrój
Zabiłam go. Dlaczego? Było go za dużo, przyszedł w niewłaściwej chwili. Jeszcze dwa dni temu czekałam na niego jak na zmiłowanie, a teraz, kiedy już się zjawił, poczułam się rozczarowana. Wiało od niego nudą. Kiedy musiałam stawić mu czoła wyrwana z pośpiechu codziennych spraw, poczułam się naprawdę zmęczona. Rozbolała mnie głowa. Można więc powiedzieć, że była to zbrodnia w afekcie.
Wiem, wiem – to mnie nie usprawiedliwia, zwłaszcza że zabiłam go w sposób, do którego trochę wstyd się przyznać. Banalnie. Pilotem od telewizora. Ale zanim wydacie wyrok, rozważcie, kto z was nie ma na sumieniu takiego czynu. Kto choć raz w życiu nie próbował zabić czasu? Wolny czas. Dobro, które mimo haseł o demokracji i równości nie jest sprawiedliwie dystrybuowane w społeczeństwie. A wciąż go przybywa.
Francuski socjolog Jean Viard, autor książki „Przeklęty wolny czas" („Le Sacre du temps libre"), policzył, że w ciągu ostatnich stu lat czas trwania ludzkiego życia wydłużył się średnio z 500 do 700 tysięcy godzin. Czas pracy zaś z 200 tysięcy godzin zmniejszył się do zaledwie 67 tysięcy. „Inaczej mówiąc – pisze Viard na łamach pisma „Nouvelle Observateur" – praca, która w epoce Karola Marksa pochłaniała aż 40 procent ludzkiego życia, dziś zajmuje mniej niż 10 procent. Ilość wolnego czasu wzrosła. W 1900 roku przeciętny robotnik miał go w ciągu życia 100 tysięcy godzin. Dziś – cztery razy tyle, z czego jedną czwartą spędza przed telewizorem". Według wszelkich statystyk wolnego czasu mamy wciąż więcej i więcej. Dlaczego więc większość z nas ma nieustające wrażenie, że ciągle go brakuje? Na czym polega ten paradoks?
Praca uwalnia czas
Może na tym, że nie jesteśmy na niego przygotowani. Wolny czas to stosunkowo młode osiągnięcie naszej cywilizacji. Pojawił się wraz ze zjawiskiem tak zwanej pracy nowoczesnej. – Przez całe wieki nie istniały ścisłe rozgraniczenia między pracą a odpoczynkiem, zabawą a nauką czy nauką a religią – mówi dla „Przekroju" doktor Krzysztof Podemski, socjolog z Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Wszystkie ludzkie działania przebiegały w określonym cyklu, były ze sobą sprzężone.