Bioróżnorodność w Arktyce jest zagrożona, maleje populacja zwierząt morskich w tym rejonie, kurczą się ekosystemy i nisze, czyli środowisko niezbędne do istnienia wielu gatunków przystosowanych do warunków panujących powyżej 66. stopnia szerokości geograficznej północnej (koło podbiegunowe na półkuli północnej).
Takie jest powszechne przekonanie – zwracają uwagę na to zjawisko komunikaty wielu organizacji ekologicznych. Okazuje się, na szczęście, że jest to prawdą tylko po części, obraz wcale nie jest taki czarny. Ale optymistyczne dane nie pochodzą od organizacji ekologicznych, lecz przekazują je naukowcy z międzynarodowego zespołu badawczego.
Uczeni optymistycznie
W Montrealu przedstawili oni raport dotyczący życia morskiego w rejonie bieguna północnego podczas międzynarodowej, właśnie zakończonej tygodniowej konferencji naukowej poświęconej rejonom podbiegunowym, Arktyce i Antarktyce (tytuł konferencji: „Od wiedzy do działania", uczestniczyło w niej ponad 2500 badaczy). Raport, w ramach programu badań bioróżnorodności w strefach podbiegunowych, przygotował międzynarodowy zespół na zlecenie Rady Arktycznej. W jej skład wchodzi osiem państw: Kanada, Rosja, Stany Zjednoczone, Islandia, Dania, Norwegia, Szwecja i Finlandia.
Raport uwzględnia dane (między innymi liczebność, zasięg występowania, tryb życia, bazę żywieniową) dotyczące 890 populacji, lądowych, wyspiarskich i „interkontynentalnych, tj. wodnych, należących do 323 gatunków kręgowców zamieszkujących Arktykę. Dane te pochodzą z lat 1970 – 2007.
Okazuje się, wbrew oczekiwaniom, że gatunki żyjące w Oceanie Lodowatym mają się dobrze, ogólna liczba morskich ssaków i ryb wzrasta.
Natomiast od końca lat 90. z roku na rok maleje populacja arktycznych ptaków. Być może ten regres jest związany z globalnym ociepleniem, zmianami zachodzącymi na wybrzeżach, dostępnością pożywienia (planktonu), ale raport podkreśla, że są to przyczyny prawdopodobne, lecz nieudowodnione.