– Ziemia nadal pochłania ogromne ilości dwutlenku węgla, podczas gdy ludzie zrobili niewiele, aby ograniczyć jego produkcję – powiedział dr Ashley Ballantyne. – Jak długo tak będzie, nie wiemy. Trend pochłaniania atmosferycznego dwutlenku węgla nie może trwać bez końca.
Dwutlenek węgla, jaki emitowany jest do atmosfery, pochodzi głównie ze spalania paliw kopalnych. Gaz ten jest pochłaniany z atmosfery przez rośliny lądowe i wodne. Najnowsze badania sugerują jednak, że naturalne pochłanianie dwutlenku węgla może już nie nadążać za tempem wzrostu emisji.
– Jesteśmy już świadkami zmian klimatycznych, mimo że tylko połowa dwutlenku węgla pochodzącego ze spalania kopalin pozostaje w atmosferze, podczas gdy druga jest ciągle pochłaniana przez biosferę Ziemi i oceanów – powiedziała Carolyn Alden, członkini zespołu z Uniwersytetu Kolorado. – Jeśli modele przewidujące, że emisja do atmosfery wzrośnie dwukrotnie, się sprawdzą, to kwestią pozostanie nie „czy", ale kiedy nastąpi załamanie naturalnego pochłaniania dwutlenku węgla.
– Dziś natura nam jeszcze pomaga – powiedział prof. Jim White. – Ale zła wiadomość jest taka, że nie będzie nam sprzyjać w nieskończoność. Kiedy okaże się, że miliardy ton węgla, jakie dostaną się do atmosfery, nie zostaną wchłonięte przez naturę, cena, jaką zapłacimy, będzie olbrzymia.
Krok dalej
Wyniki badań amerykańskiego zespołu zaskoczyły samych naukowców. Dowodzą także, że prawa rządzące procesami klimatycznymi na Ziemi są nie do końca poznane.
Taka sytuacja wykorzystywana jest od lat przez niektórych badaczy i polityków, którzy wszelkie dane o nadciągających zmianach klimatycznych nazywają „mitem globalnego ocieplenia". Przeciwnicy „mitu" złapali wiatr w żagle w 2009 roku, po wybuchu tzw. afery Climategate. Na podstawie wyrwanych z kontekstu fragmentów wykradzionych e-maili klimatologów pracujących dla Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) tzw. sceptycy twierdzili, że naukowcy fałszowali dane, byle tylko dostać pieniądze na dalsze pseudobadania.