Wirus tej odmiany ptasiej grypy może u ludzi atakować zarówno komórki górnych dróg oddechowych, jak i płuc. Jest zatem jednocześnie groźny dla życia, jak i łatwo się rozprzestrzenia – twierdzą naukowcy z Centrum Medycznego holenderskiego Uniwersytetu Erazma.
To, jaką część dróg oddechowych wirus atakuje najłatwiej, ma wpływ na rozwój choroby i potencjalne następne zakażenia. Groźniejsze dla życia są wirusy atakujące płuca – tak jak np. H5N1. Szybciej wywołują poważne zapalenie płuc. Ponieważ jednak znajdują się głęboko, mają mniejszą zdolność zakażania kolejnych ofiar. Inaczej jest w przypadku wirusów atakujących nos czy gardło – z każdym kaszlnięciem rośnie ryzyko, że grypę „złapie" kolejna osoba. Przebieg choroby jest jednak zwykle łagodniejszy.
W przypadku H7N9 choroba atakuje nos, jak również płuca. – Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy – mówi BBC prof. Thijs Kuiken, jeden z autorów badań, których wyniki publikuje „American Journal of Pathology". – To wskazuje, że wirus ma potencjał przenoszenia się między ludźmi, a zarazem powoduje śmiertelne zapalenie płuc.
Od wiosny tego roku ptasią grypą zakaziło się 135 osób. Aż 44 osoby z tego powodu zmarły. Część pacjentów nadal jest w szpitalach.
Pierwsze zachorowania wywołane tym wirusem, występującym dotąd u ptaków, zarejestrowano w marcu w Chinach. Miesiąc później Światowa Organizacja Zdrowia oświadczyła, że H7N9 zapewne nie spowoduje pandemii, ponieważ nie znaleziono dowodów na zakażenia między ludźmi. U badanych wówczas pacjentów do zakażenia dochodziło na skutek kontaktu z ptactwem. Źródłem miały być kury, kaczki i gołębie, którymi handlowano na targach. Ta odmiana wirusa ptasiej grypy jest jednak podstępna – nie wszystkie zwierzęta padają, co oznacza, że trudniej jest wyeliminować chore sztuki.