Dzieła dawnych mistrzów tak wiernie oddają rzeczywistość, że stanowią dobrą podstawę do badań paleoklimatycznych. Z taką tezą wystąpił Christos Zerefos z Akademii Sztuk Pięknych w Atenach. O wynikach prac jego zespołu informuje pismo "Atmospheric Chemistry and Physics".
Christos Zerefos wpadł na pomysł tego rodzaju badań kontemplując obraz Williama Turnera (żył w latach 1775 - 1851) przedstawiający wybych indonezyjskiego wulkanu Tambora, jednego z najpotężniejszych w dziejach ludzkości. Erupcja ta miała miejsce w 1815 roku, słup dymu i popiołu osiągnął wtedy wysokość 40 km. Rozpłynął się w chmurę, która sprawiła, że zachodzące słońce miało niespotykany, żółtawo-pomarańczowy odcień. Właśnie tę barwę uwiecznił na płótnie angielski mistrz pędzla ("Dydona wznosi Kartaginę").
Podobną barwę, powstałą po wybuchu wulkanu Krakatoa w 1883 roku, uwiecznił na jednym ze swoich pejzaży Edgar Degas.
Także słynne płótno Edvarda Muncha "Krzyk" może mieć związek z wybuchem wulkanu. Dominującym elementem obrazu jest niebo – złowieszcze i groźne. Jak pisał malarz - "chmury niczym krew i języki ognia zwisają nad błękitno-czarnym fiordem i miastem". Niebo jest nienaturalnie czerwone, jakby płonęło, dlaczego wygląda właśnie tak? Być może to reakcja malarza na zjawisko atmosferyczne, które dało o sobie znać w 1883 roku, po wybuchu wulkanu Krakatoa.
Mając to na uwadze, Christos Zerefos i jego koledzy poddali analizie setki zachodów słońca namalowanych między rokiem 1500 i 2000. Na tej podstawie doszli do wniosku, że wśród tych obrazów są takie, które świadczą o mniej więcej 50 poważnych erupcjach wulkanów.