Nowe antybiotyki są niezbędne, by walczyć z bakteriami odpornymi na działanie znanych dziś leków. Bez nich czeka nas powrót do czasów, gdy ludzi zabijały zwykłe infekcje. Niemożliwe staną się przeszczepy, ryzykowne będą operacje chirurgiczne.
Ale firmom farmaceutycznym nie opłaca się poszukiwać nowych antybiotyków ani nawet ich sprzedawać. Dlatego chcą, aby płaciły za to rządy. 85 firm z 18 krajów świata wystąpiło z takim apelem podczas Światowego Forum Ekonomicznego w szwajcarskim Davos.
„Cena antybiotyków często nie odzwierciedla korzyści, jakie dają one społeczeństwu, ani kosztów inwestycji wymaganych do ich stworzenia" – brzmi wspólne oświadczenie producentów leków. „Wzywamy, by rządy przeznaczyły odpowiednie fundusze, tworząc stabilny i przewidywalny rynek dla tych technologii, a przy tym wdrożyły zasady pozwalające utrzymać skuteczność działania antybiotyków".
Wśród firm oczekujących zastrzyku gotówki na badania nad najbardziej potrzebnymi lekami są m.in. tacy giganci, jak AstraZeneca, GlaxoSmithKline, Johnson & Johnson, Merck, Pfizer, Novartis i Sanofi.
Według opublikowanego pół roku temu raportu sporządzonego na zlecenie premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona problem antybiotykooporności będzie narastał. Jeżeli nadal będziemy nadużywać tej grupy leków, czeka nas antybiotykowa apokalipsa. Według autora raportu Jima O'Neilla liczba zgonów z powodu infekcji, które uważamy dziś za banalne, wzrośnie ponaddziesięciokrotnie – do 10 mln rocznie. W 2050 r. koszty walki z odpornością chorobotwórczych bakterii na antybiotyki sięgną 100 bln dolarów.