Uczeni ze Stanów Zjednoczonych rozwiązali zagadkę przenoszenia się wirusów grypy z jednego człowieka na drugiego w warunkach zimowych, kiedy – wydawałoby się – wirusy powinny po prostu zginąć na mrozie. Tymczasem nie tylko nie giną, ale w tym czasie są wyjątkowo aktywne. Zespół badaczy z Narodowego Instytutu Zdrowia w USA odkrył, że pokryte są one otoczką, która chroni je przed zimnem. Zbudowana jest ze związków lipidowych: olejków, tłuszczów i cholesterolu.

W temperaturze bliskiej zera osłonka przybiera postać żelu. Gdy wirusy dostaną się do dróg oddechowych człowieka, temperatura szybko przekroczy 15 st. Celsjusza i otoczka roztopi się pod wpływem ciepła. Gdy latem temperatura jest wysoka, a powietrze suche, otoczka wirusa nie ma szans stwardnieć, nie chroni go przed wysychaniem. To główny czynnik, który powoduje, że grypa latem nie rozprzestrzenia się tak jak jesienią czy zimą. Odkrycie zostało opisane w raporcie, który ukazał się w najnowszym wydaniu magazynu „Nature Chemical Biology”.

Naukowcy piszą, że mocna, elastyczna otoczka twardniejąca pod wpływem zimna jest niezbędna, aby wirus mógł przewędrować z jednego człowieka na drugiego. Aby się dostać do układu oddechowego zarażanej osoby, wirus musi się pozbyć otoczki. W temperaturze ciała ludzkiego ta osłonka topnieje. Gdyby jednak taki wirus bez otoczki poddać działaniu niskiej temperatury, zginąłby w okamgnieniu. – Wiemy już, jak wirus chroni sam siebie i jak dochodzi do roznoszenia się choroby między ludźmi – powiedział BBC dr Duane Alexander, dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Dziecka. – Rezultaty otwierają nowe możliwości przeciwdziałania zimowym epidemiom grypy.

– Nie sądzę, żeby studium przyniosło wyczerpującą odpowiedź na pytanie o rozprzestrzenianie się grypy – ripostował prof. John Oxford z brytyjskiego Queen Mary College School of Medicine.