Rz: Zgadza się pan z najnowszymi doniesieniami dotyczącymi szczęścia?
Janusz Czapiński:
Jak najbardziej. Prace te potwierdzają wyniki wcześniejszych badań na ten temat. Amerykanin David Lykken kilkadziesiąt lat temu dowodził, że dobrostan psychiczny (jak szczęście nazywamy my, naukowcy) nawet w 80 – 100 proc. uwarunkowany jest genetycznie. Ustalił to w taki sam sposób, a więc za pomocą badań bliźniąt. Co ciekawe, nie znaczy to, że szczęście jest dziedziczne. A więc, że dzieci będą je odczuwać w takim samym stopniu jak ich rodzice. Nie wiemy jeszcze, dlaczego tak się dzieje. Nie poznaliśmy mechanizmu komponowania się genów, które są gwarantem szczęścia.
Czy to oznacza, że ludzie o niewłaściwej strukturze DNA nigdy go nie zaznają?
Na szczęście ewolucja działa na naszą korzyść. W jej procesie eliminowane były geny, które istotnie obniżały poziom samopoczucia – na tyle, że człowiek nie miał na przykład sił, by rano wstać z łóżka. Dzisiaj, rodząc się, niejako w kontrakcie na życie większość osób ma zagwarantowany przyzwoity poziom szczęścia. Według badań Roberta Cumminsa w dowolnym miejscu na świecie średnio od 70 do 80 proc. ludzi jest zadowolonych z życia. W Polsce 76 proc.