Wystarczy spojrzeć na informacje podawane w sieci - lista internetowych znajomych sięga setek, a nawet tysięcy osób. Jednak nie idzie to w parze z liczbą bliskich przyjaciół. Potwierdzają to badania przeprowadzone przez naukowców z Sheffield Hallam University, które przytacza brytyjski "The Guardian".

Przebadano 200 użytkowników tego typu serwisów. Zapytano m.in. o liczbę sieciowych znajomości oraz udział wśród nich osób uważanych za bliskie. Wyniki wskazują, że internetowych znajomych mamy dużo więcej niż ludzi znanych z "realu" - rzeczywistego świata. Ci to zaledwie około 150 osób. W sieci znamy ich setki, a czasem nawet tysiące.

Jak wskazują naukowcy, dzieje się tak ze względu na łatwość i niską "cenę" kontaktu. Spośród wirtualnych znajomych średnio tylko pięciu uznajemy za bliskich, czyli tyle samo co w realnym świecie. Co ciekawe, prawie 90 proc. z nich znamy osobiście.

Dlaczego tak się dzieje? Psychologowie uważają, że aby dobrze poznać człowieka, niezbędny jest bezpośredni kontakt - twarzą w twarz. Potrzebne jest - jak pisze w bestsellerowej "Inteligencji społecznej" Daniel Goleman - emocjonalne dostrojenie. Ma ono miejsce tylko podczas kontaktu osobistego. Widząc czy słysząc wypowiedzi drugiej osoby za pośrednictwem komputera, nie zauważamy wielu istotnych szczegółów, na przykład wyrazu twarzy, gestów czy tonu głosu.

Ważna jest też kwestia wiarygodności wirtualnego rozmówcy. Psycholog Piotr Mosak wskazuje, że nie bez powodu jesteśmy nieufni w stosunku do ludzi poznanych w sieci. - Użytkownicy Internetu bardzo często manipulują swoim wizerunkiem, chcąc uzyskać jakieś korzyści - wyjaśnia Mosak. Jego zdaniem zdjęcie, wypowiedź czy nawet dźwięk głosu jest jak papierek na cukierku. - A jak on naprawdę smakuje, możemy określić tylko przy kontakcie osobistym - zaznacza.