Wilk workowaty, największy drapieżny torbacz czasów współczesnych, z racji charakterystycznych pasków zwany jest także tygrysem tasmańskim. Uznano go za szkodnika i bezwzględnie tępiono aż do całkowitego wybicia. Zwierzęta przetrwały w lasach Tasmanii do początku XX wieku. Na wolności widziane były jeszcze w 1932 roku. W 1936 roku ostatnie zwierzę padło w zoo w Hobart. Po II wojnie światowej co jakiś czas pojawiały się plotki o tym, że w niedostępnych lasach żyją jeszcze te zwierzęta, ale nie znaleziono żadnych dowodów ich istnienia.
Ponieważ w wielu muzeach na świecie pozostało do dzisiaj dużo świetnie zachowanych okazów, wilk workowaty stał się jednym z pierwszych kandydatów do odtworzenia gatunku metodą klonowania. Badania genetyczne, których wyniki przedstawił magazyn “Genome Research”, nie miały jednak nic wspólnego z klonowaniem.
– Naszym celem było zbadanie, jak możemy pomóc gatunkom zmierzającym nieuchronnie ku zagładzie – powiedział Webb Miller. – Chcę dowiedzieć się najwięcej, jak tylko można, na temat przyczyn wymierania dużych ssaków, ponieważ wszyscy moi przyjaciele to duże ssaki – dodał. Według niego publikacja sprawi, że dyskusja na temat możliwego przywrócenia gatunku odżyje.
– Małe zróżnicowanie genetyczne dotyczy właściwie wszystkich gatunków zagrożonych – zauważa Miller. Badania genetyczne diabła tasmańskiego, innego ginącego drapieżnego torbacza – jednego z zagrożonych gatunków – potwierdzają to spostrzeżenie. – Zróżnicowanie genetyczne w populacjach zwierząt jest kluczowym czynnikiem wpływającym na przełamanie zagrożenia wyginięciem – dodał prof. Stephan Schuster. – Chcemy, aby wyniki naszych badań posłużyły tym, którzy zajmują się ochroną zagrożonych zwierząt.
Zespół uzyskał materiał genetyczny z włosów zwierząt. To najbardziej “wydajne” źródło DNA. Kora włosowa, złożona głównie z keratyny, świetnie chroni zawarty w łodydze włosa materiał genetyczny przed zniszczeniem i zanieczyszczeniami. Ten sam zespół, używając podobnej metody, opisał 80 proc. genomu mamuta sprzed 40 tys. lat.