W wodzie zalewu panuje tzw. przyducha. Według Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska miejscami poziom tlenu w wodzie spadł do 1,5 miligrama na litr, gdy tymczasem powinny go być co najmniej 4 miligramy na litr, aby ryby miały czym oddychać. Przyczyna zjawiska jest znana, głównym sprawcą jest sama natura. Wysoka temperatura i obfite opady spłukały z łąk skoszone trawy. Gnijąca w wodzie trawa zużyła tlen.
– Poza tym, gdy jest ciepło, bujnie rozwija się plankton. Nie wszyscy o tym wiedzą, ale plankton wytwarza tlen za dnia, natomiast nocą go zużywa. Gdy to zjawisko jest intensywne, zwykle nad ranem, około godz. 3, tlenu zaczyna brakować, powstaje przyducha, ryby wypływają do góry brzuchami – mówi „Rz” prof. Stanisław Podsiadłowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Analizy próbek wody dokonane przez sanepid nie potwierdziły przypuszczenia o chemicznym skażeniu.
– W tej sytuacji na głównym winowajcy, czyli na przyrodzie, spoczywa obowiązek poprawy sytuacji. I tak się dzieje – do Zalewu Zegrzyńskiego napływa dobrze natleniona woda z Narwi i powoli poprawia stan natlenienia. Ale my ze swej strony też musimy pomóc naturze, dysponujemy odpowiednimi środkami technicznymi – powiedziała PAP Ivetta Biały z Urzędu Wojewody Mazowieckiego.
[srodtytul]Wyjątkowy przypadek[/srodtytul]