Tekst Tomasza Wróblewskiego „Przeliczanie ludzi na megawaty” pokazuje, jak z nierzadko prawdziwych elementów stworzyć zafałszowany obraz ruchu ekologicznego.
Na przykładzie ataku – całkiem zresztą słusznego – na biopaliwa doskonale widać, na czym polega zastosowana przez publicystę metoda. Pomijając pewne wydarzenia i akcentując inne, z łatwością można zbudować narrację daleką od rzeczywistości.
[srodtytul]Ekolodzy nie siedzą cicho[/srodtytul]
To fakt, że biodiesel dziś jest o wiele większym zagrożeniem dla środowiska niż benzyna. Pewnie dlatego większość krajów zaczyna uważnie przypatrywać się swoim programom promującym źródła energii odnawialnej i wycofywać się rakiem z niefortunnie udzielonego poparcia.
Inaczej dzieje się w Stanach Zjednoczonych, gdzie nowa ustawa klimatyczna – czyli Kerry-Boxer Climate Bill – zakłada, że to właśnie paliwa z soi i kukurydzy pomogą Ameryce ograniczyć emisję gazów cieplarnianych. Powód? Lobbing ze strony przemysłu rolniczego.