Przekonanie o tym, że utwory genialnego kompozytora podnoszą sprawność intelektualną, pokutuje od 1993 roku, gdy z taką tezą wystąpili badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Zbadali wówczas grupę 36 studentów. Zespołem naukowców kierował Frances Rauscher. Ci, którzy wysłuchali mozartowskiej sonaty na dwa fortepiany, uzyskali lepsze wyniki testów od słuchających muzyki współczesnej lub siedzących w ciszy.
Obecnie, po 17 latach, naukowcy z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Wiedeńskiego ogłosili, że nie znaleźli żadnych naukowych dowodów potwierdzających istnienie tego fenomenu. Zbadali w sumie 3 tys. osób, przeprowadzili ponad 40 doświadczeń w wielu krajach... i nic, nie zetknęli się z efektem Mozarta. Zespołem kierował dr Jakob Pietschnig.
W miarę upływu lat od kalifornijskiego eksperymentu rodziło się coraz więcej wątpliwości. Trzy lata temu niemiecki rząd zlecił dziewięciu naukowcom – neurologom, psychologom, pedagogom – przejrzenie literatury pod kątem wpływu muzyki na inteligencję. Zespołem kierował Ralph Schumacher z Uniwersytetu Humboldta w Berlinie. Ich raport brzmiał jednoznacznie: "Przejrzeliśmy całą literaturę na ten temat i stwierdzamy, że efekt Mozarta jest martwy".
Teraz potwierdzają to wiedeńscy badacze.
– Eksperyment kalifornijski obejmował zbyt małą grupę osób, co spowodowało, że margines błędu był zbyt duży. Poza tym pozytywny wynik doświadczenia ma większe szanse przebicia się w czasopismach naukowych niż wynik negatywny, stąd kontrowersyjne doświadczenie, w zasadzie niespełniające wymogów metodologii naukowej, uznano za sukces – uważa wiedeński badacz Jakob Pietschnig.