Pomarańczowo-czerwone języki wytryskującej lawy prosto z ziemi – to najnowsze oblicze starego wulkanu Kilauea na największej wyspie Hawajów zwanej także Wielką Wyspą.
Ubiegłej soboty po wschodniej stronie wulkanu rozstąpiła się ziemia. Pęknięcie ma prawie 490 m. długości. Gorąca lawa wypychana przez gazy pod wysokim ciśnieniem wystrzeliwuje ze szczeliny na wysokość ponad 30 metrów.
– Wydostawanie się lawy ze szczeliny jest ze swej natury ekscytujące. Lawa wypływa pod dużym ciśnieniem na znaczną wysokość – powiedziała wulkanolog Janet Babb. – To zjawisko, którego nie obserwujemy codziennie.
Bogini ognia
Wulkan Kilauea zajmuje 1,430 km kw., osiąga wysokość 1247 m n.p.m. i opada łagodnie aż do wybrzeża Pacyfiku. Wulkan znajduje się w strefie ryftu – w miejscu, gdzie jest pęknięcie skorupy ziemskiej – i wzdłuż tego pęknięcia pojawiły się kratery. Kilauea w języku mieszkańców wyspy oznacza "wypływ". Według tradycyjnych hawajskich wierzeń Kilauea jest siedzibą bogini ognia Pele. W opowiadaniach i pieśniach wybuchy wulkanu spowodowane są złością bogini Pele.
Główny krater Halema'uma'u na samym szczycie wulkanu od 2008 roku jest źródłem powstawania smogu wulkanicznego. Wyziewy siarki nie powstrzymywały turystów, którzy co roku setkami tysięcy odwiedzali Park Narodowy Wulkanów Hawajskich. Kilauea stał się największą atrakcją turystyczną wyspy. Pomimo względnego bezpieczeństwa, jakie dotychczas oferował Kilauea, na przełomie 2010 i 2011 roku stał się najbardziej niebezpiecznym wulkanem w USA. Od początku roku przez lawę i odłamki skalne zniszczonych zostało kilkanaście domów w pobliskiej miejscowości Kalapana.