Zaczęło się od małp sterujących sztuczną ręką impulsami odczytywanymi przez układ elektrod wszczepionych do mózgu. Później przyszły zabawy dla ludzi – sterowanie kursorem na ekranie komputera. Dziś automatyczne protezy z elektronicznym sterowaniem i wózki inwalidzkie kierowane myślą to już rzeczywistość – wprawdzie dla wybranych, ale rzeczywistość.
Inżynierowie idą jednak dalej. Pacjenci z uszkodzonym rdzeniem kręgowym, którzy nie mają władzy w rękach i nogach, będą mogli sterować urządzeniami za pomocą samej myśli. Zrobotyzowana kończyna czy wręcz zdalnie sterowany robot zrobi to, co pomyśli głowa.
Między człowiekiem i maszyną
– Jesteśmy gotowi, aby rozpocząć testy tej technologii z udziałem pacjentów, którzy najbardziej na tym skorzystają, czyli osób, które z powodu uszkodzenia rdzenia kręgowego nie mogą poruszać górnymi kończynami – mówi dr Michael Boninger z Wydziału Medycznego Uniwersytetu w Pittsburgu. – Szczególnie ważne dla nas jest to, że będziemy mieli okazję wypróbować dwa różne typy połączeń.
O jakie połączenia chodzi? Aby skutecznie odczytywać impulsy elektryczne mózgu i przekształcać je, dajmy na to, w ruchy robota, konieczny jest odpowiedni interfejs (złącze między mózgiem i maszyną).
Pierwszym pomysłem jest wszczepienie w mózg zestawu 10 na 10 elektrod mierzących aktywność poszczególnych neuronów. Dokładnie taką metodę wykorzystał wcześniej neurobiolog dr Andrew Schwartz w słynnym doświadczeniu z małpką, która sterowała sztucznym ramieniem. Sterowanie było tak precyzyjne, że zwierzę mogło nawet włożyć sobie do ust cukierka.