Przysłowiową bombą, na której siedzi Europa, może być wygasły wulkan Laacher See w powiecie Ahrweiler w Nadrenii-Palatynacie, 24 km od Koblencji i 37 km od Bonn.
W jego kalderze utworzyło się jezioro, które zajmuje powierzchnię 3,3 km kw., ma głębokość 53 m, a jego lustro znajduje się na wysokości 275 m n.p. m.
Prawda połowiczna
Brytyjska gazeta „Daily Mail" napisała o zagrożeniu w tonie sensacyjnym, jako o nieuniknionej katastrofie: Wulkan ten wybucha co 10 – 12 tys. lat. Ostatnia erupcja miała miejsce 12 900 lat temu, co oznacza, że wybuchu należy oczekiwać lada chwila.
Nie jest to ścisłe stwierdzenie. Rzeczywiście, ostatnia erupcja miała miejsce około 10 900 lat p. n. e., trwała kilka dni i pokryła fragment doliny Renu warstwą pyłów i pumeksu grubości 7 metrów.
Ślady tej erupcji w postaci pokładów popiołów wulkanicznych i zastygłej lawy geolodzy odnaleźli na dnie Morza Północnego i w wielu miejscach w Europie Środkowej. Skutkami tej erupcji zajmują się naukowcy trzech dyscyplin – geolodzy, klimatolodzy i archeolodzy, ponieważ przedłużyła ona ostatnią epokę lodową o ok. 1000 lat. Nastąpiło wówczas gwałtowne oziębienie po tym, jak grube chmury popiołów pokryły szczelnie niebo nad Europą. Ten okres, ciemny, bezsłoneczny i zimny nosi nazwę młodszy dryas.