Badania prowadzone przez zespół dr. Davida Page'a z Massachusetts Institute of Technology przeczą tej teorii. – Od dziesięciu lat mam ten sam kłopot. Gdy spotykam się ze studentami lub wygłaszam odczyt, zawsze pada pytanie o zanikanie chromosomu Y. Dlatego wraz z zespołem musiałem się tym zająć – powiedział dr David Page.

Naukowcy z MIT dokonali sekwencjonowania chromosomu Y małpy rezusa i porównali go z wcześniej zsekwencjonowanym chromosomem Y człowieka. Linie ewolucyjne rezusa i człowieka rozdzieliły się 25 mln lat temu. Okazało się, że po upływie owych 25 milionów lat chromosom Y rezusa nie utracił żadnego genu, natomiast ludzki chromosom Y utracił tylko jeden gen. A zatem, niezależnie od tego, co działo się wcześniej, przez bez mała 300 milionów lat, od szybkiej utraty genów w tym pradawnym okresie, w ciągu ostatnich 25 milionów lat chromosom Y rezusa i człowieka jest bardzo stabilny. Wniosek, jaki stąd wyciągają badacze z MIT, jest jednoznaczny: nie ma mowy o znikającym męskim chromosomie Y.

"Zanikający chromosom" stał się medialnym przebojem za sprawą brytyjskiego genetyka Bryana Sykesa, który wystąpił z tezą, że w miarę postępującej degradacji chromosomu Y maleć będzie liczba mężczyzn; przestanie on istnieć za 125 tys. lat a wówczas zanikną mężczyźni. Według Sykesa ten schyłek rozpoczął się 11 tys. lat temu wraz z początkami rolnictwa, gdy ludzkość przeszła z wędrownego na osiadły tryb życia, a kobiety zaczęły rodzić częściej niż co cztery lata (dopiero czterolatek mógł podążać za grupą), co przyczyniło się do zbyt częstego powielania chromosomu Y, a tym samym do jego degeneracji. Teza ta nie doczekała się naukowego uzasadnienia, ma dziś status spektakularnej, chwytliwej spekulacji.