Gatunki z innych kontynentów rozsiewają się w Antarktyce ze szkodą dla lokalnej flory. Zjawisko to zauważyli francuscy naukowcy z Universite Rennes 1, zespołem kieruje dr Marc Lebouvier.
Szkodliwa dla środowiska "imigracja flory" zachodzi na coraz większą skalę. Co roku Antarktykę odwiedza od 30 do 40 tys. osób, z czego 5 – 7 tys. stanowią naukowcy pracujący w stacjach badawczych założonych przez różne kraje. Niebezpieczeństwo rozsiewania roślin obcych w tej strefie klimatycznej jest tym większe, że obszary wolne od lodu stanowią zaledwie od 1 do 2 proc. powierzchni kontynentu, są one szczególnie wrażliwe na ocieplenie klimatu.
– Skala ocieplenia waha się w zależności od miejsca, ale ogólnie, w ciągu ostatniego półwiecza, średnia temperatura w Antarktyce wzrosła o 5 st. C – podkreśla dr Lebouvier.
Aby się przekonać, w jaki sposób ocieplenie klimatu może wpłynąć na kolonizację Antarktyki przez niektóre agresywne rośliny, zwłaszcza trawiaste i pastewne, naukowcy sporządzili model komputerowy bazujący na różnych scenariuszach ewolucji klimatycznej do 2100 roku, opracowanych przez ekspertów IPCC – Intergovernmental Panel on Climate Change.
Przy sporządzaniu modelu oparli się na ankiecie przeprowadzonej wśród 5600 osób z wielu państw – turystów, pilotów, marynarzy i badaczy, którzy dotarli do Antarktydy. Zbadano także szczegółowo ubrania, bagaże i różnego rodzaju sprzęt 853 ochotników udających się na Antarktydę – znaleziono na nich ponad 2600 zdolnych do kiełkowania różnych nasion, w przypadku 43 proc. tych nasion rozpoznano gatunki roślin.