Ludzi tych wrzucono do wody około 2000 lat temu. Wiele kości jest przeciętych, wiele nosi ślady cięć i skaleczeń zadanych mieczem, toporem i włócznią. Ślady te wskazują, że ludzie ci zginęli gwałtowna śmiercią a do jeziora trafiły ich zwłoki.

Szkielety wydobyli z jeziora archeolodzy z duńskiego Uniwersytetu w Aarhus przy współpracy z miejscowym Muzeum w Skanderborg. Na razie nie ustalono, kim byli ludzie wrzuceni do tego jeziora. Archeolodzy sądzą, że łączy ich jedno - wszyscy zginęli w jednej bitwie lub zostali zabici w jednym czasie, na przykład jako jeńcy. Nie ustalono jednak tożsamości walczących stron, być może uda się to w czasie trwających obecnie badań.

Szkielety pochodzą z czasów rzymskich, ale Rzymianie, a konkretnie legiony rzymskie, wedle dotychczasowej wiedzy, nie zapuszczały się do Jutlandii, docierały o kilkaset kilometrów bliżej, zatrzymywały się na terenie dzisiejszych Niemiec. Czy znalezisko w jeziorze Mosso świadczy o tym, że próby opanowania Jutlandii jednak podejmowano? Jest to prawdopodobne, tak jak prawdopodobne jest, że uda się ustalić pochodzenie ludzi, których ciała wrzucono do jeziora na północy Europy.

- Nie wiemy, kto ich pokonał, niewykluczone. że byli rzymskimi żołnierzami. Spodziewamy się, że szkieletów jest w tym miejscu dużo więcej. Jednak aby je wydobyć, musimy uporać się zwodami gruntowymi. Występują one na głębokości dwóch metrów, a szkielety znajdują się jeszcze głębiej, dlatego cały czas w trakcie wykopalisk wypompowujemy wodę. To utrudnia nam pracę, ale właśnie dzięki tej wodzie szkielety przetrwały w doskonałym stanie - powiedział kierujący badaniami dr Mads Kahler Holst.