Według badań naukowców z University of California w Los Angeles (UCLA) takie media jak na przykład Twitter mogą być wykorzystywane do przewidywania wzrostu zachorowań.
W ciągu połowy 2012 roku (od maja do grudnia) badacze zebrali ponad 550 milionów wpisów i opracowali algorytm, który wyróżnia konkretne słowa, takie jak "seks" czy "na haju". Algorytm "wyłowił" ponad 8 tysięcy wpisów zawierających sformułowania, które mogły dotyczyć ryzykownych zachowań seksualnych i ponad tysiąc na temat zażywania narkotyków.
Następnie naukowcy połączyli te dane z metodą mapowania online, która pozwoliła na stwierdzenie, skąd pochodzą wyróżnione wpisy. Kolejnym krokiem było porównanie z modelem statystycznym obszarów w USA, gdzie notuje się najczęstsze występowanie HIV.
Analiza wykazała, że najwięcej ryzykownych wpisów pochodziło z Kalifornii (9,4 proc.), Teksasu (9 proc.) i Nowego Jorku (5,7 proc). Natomiast najwięcej takich wpisów przypadających na jednego mieszkańca zanotowano w Waszyngtonie, Luizjanie, Południowej Karolinie i w Delaware.
Zdaniem badaczy z UCLA porównanie ryzykownych wpisów ze statystykami występowania HIV i AIDS sugeruje, że istnieje znaczący pozytywny związek między obydwoma tymi czynnikami. Sugerują oni, że gdyby gromadzono w czasie rzeczywistym ryzykowne wpisy, nanoszono je na mapy i porównywano ze statystykami dotyczącymi występowania HIV, udałoby się przewidzieć, gdzie dojdzie do zachorowań na HIV i gdzie zażywane będą narkotyki.