Rosnąca popularność wszelkiej maści pigułek, tabletek rozpuszczalnych, napojów i syropów sprzedawanych bez recepty – i produkowanych bez żadnej kontroli – zmusiła amerykańskie urzędy do przyjrzenia się skali problemu. Zajęły się tym federalna Agencja Żywności i Leków (FDA) oraz Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom.
Instytucje te zebrały dane z reprezentatywnych 63 szpitali z lat 2004–2013. Na tej podstawie wyliczono, że w sumie suplementy diety odpowiadają za 23 tys. wizyt na oddziałach ratunkowych oraz ponad 2 tys. hospitalizacji rocznie.
Najwięcej problemów sprawiają specyfiki na odchudzanie (72 proc. wszystkich), zwiększenie masy mięśniowej oraz na erekcję.
– To wcale nie są duże liczby, jeżeli weźmie się pod uwagę miliony ludzi przyjmujących te specyfiki. Ryzyko jest, ale bardzo małe – bagatelizuje sprawę Steve Mister, prezes Rady Odpowiedzialnego Żywienia zrzeszającej producentów suplementów diety.
Według prognoz zawartych w „Rynku suplementów diety w Polsce 2015" sprzedaż tego rodzaju produktów rośnie w tempie 5–6 proc. rocznie. Od 2017 r. ma jednak przyspieszyć, sięgając 8 proc.