„Antybiotykowa apokalipsa" – mówią o tym zjawisku naukowcy. Chorobotwórcze bakterie nabywają odporności na najczęściej stosowane leki. I atakują ludzi, którzy nie mają się już czym bronić. Nieskomplikowana infekcja, którą dziś jesteśmy jeszcze w stanie wyleczyć, za kilka lat może się okazać śmiertelna – bo bakterie zdążą się uodpornić na antybiotyki.
Świński problem
Lekarze i epidemiolodzy od dawna wskazują, że pacjenci nadużywają antybiotyków. Stosujemy je w infekcjach wirusowych, kiedy na pewno nie pomagają. Łykamy je przy najlżejszym bólu gardła, a gdy ból przejdzie – kończymy terapię, jeszcze zanim wyczerpiemy dawkę przepisaną przez lekarza.
To wszystko sprawia, że bakterie mają kontakt z antybiotykami. I jakaś niewielka ich część ten kontakt przeżywa. Są odporne na leki i tę odporność przekazują kolejnym generacjom. Ale to tylko część obrazu. Bo największy kłopot sprawiają... farmerzy.
Antybiotyków weterynaryjnych używa się nie tylko do leczenia zwierząt, ale również jako czynnik wzrostu przyspieszający osiągnięcie wysokiej masy ciała. Taka praktyka jest zakazana w krajach Unii Europejskiej, jednak są państwa, gdzie jest to na porządku dziennym
– Antybiotyki są wykorzystywane jako czynniki wzrostu, dotyczy to zwłaszcza wytwórców drobiu. Musimy położyć tamę nadużywaniu antybiotyków do produkcji żywności – mówił podczas European Antibiotic Awareness Day w Brukseli Vytenis Andriukaitis, komisarz ds. zdrowia i bezpieczeństwa żywności w Komisji Europejskiej. – Stworzyliśmy nowe akty prawne, które mają położyć kres używaniu antybiotyków w hodowli.