- Musimy przestać marnować (wodę) - powiedział w rozmowie z nadawcą NRK Frode Hult, szef urzędu zajmującego się dostawą wody do mieszkań i kanalizacją, w rozmowie, która wywołała żywe komentarze u Norwegów.
Według norweskiego odpowiednika GUS-u, statystyczny mieszkaniec tego kraju zużywa dziennie aż 182 litry wody - czyli dwa razy więcej, niż np. w Danii albo w Polsce (100 litrów). Wciąż to mniej, niż najbardziej rozrzutni w Unii Europejskiej Grecy (227 litrów) czy tym bardziej Amerykanie (330 litrów), ale nawet Norwegia czasem odczuwa skutki niedoboru wody. Np. w 2017 roku z tego powodu wprowadzono chwilowy stan nadzwyczajny, ze rozwiązaniami służącymi oszczędzaniu wody.
Tymczasem według NRK, długoterminowe zmiany klimatyczne oraz starzenie się rur, to powody, dla których woda może się stawać w Norwegii coraz droższa. W związku z tym Inspektorat Wodociągowo-Kanalizacyjny gminy Oslo (Vann- og avlopsetaten) zaproponował wskazówki, które mają zmniejszyć marnotrawstwo wody.
Frode Hult zgodził się, że sugerowanie oddawania moczu podczas korzystania z prysznica brzmi jak dziwna sugestia. - Ale to świetny pomysł - bronił. - Możemy również myć zęby pod prysznicem - proponował.
Jeśli nie pod prysznicem, to przynajmniej zakręcenia wody podczas mycia zębów - radził dalej Hult. Sugerował też ścieranie resztek z talerzy i sztućców przed użyciem zmywarki (zamiast płukania) oraz używanie samej zmywarki tylko wtedy, gdy jest wypełniona po brzegi. Zmywarkę (lub pralkę) można też wymienić na bardziej ekonomiczną. Ostatni punkt porad to powstrzymanie się od podlewania trawników.