Nowe płyty Norah Jones i Judas Priest. Czarne brzmienie i płatki owsiane

Norah Jones wróciła po kilku latach do formy płytą „Visions”, Judas Priest zaś zaprasza 30 marca na show w Krakowie, gdzie zaprezentuje nowy album „Invincible Shield”.

Publikacja: 15.03.2024 03:00

Judas Priest zagra 30 marca w Tauron Arenie Kraków

Judas Priest zagra 30 marca w Tauron Arenie Kraków

Foto: mat. pras

Wizyty Norah Jones u jej wydawcy musiały być przez ostatnie lata wyzwaniem dla niej i dyrektorów programowych. Wydana w 2002 r. jej debiutancka płyta „Come Away With Me” sprzedała się na świecie w 27 mln egzemplarzy i przyniosła pięć Grammy w najważniejszych kategoriach. Jones była noszona na rękach również dlatego, że miała decydujący udział w nowym otwarciu fonografii pod szyldem smooth jazzu. Przetarła też szlaki dla nowej fali kobiecych gwiazd. Po niej na szczytach list przebojów pojawiły się Amy Winehouse, Adele i Taylor Swift.



Kariera Norah Jones zaczęła się jak rollercoaster



W 2004 r. Norah Jones nie powtórzyła sukcesu debiutu, ale album „Feels Like Home” z wynikiem 10 mln sprzedanych egzemplarzy zadowoliłby najbardziej wymagającego wydawcę. „Not Too Late” z wynikiem 3,5 mln sprzedanych płyt sygnalizowało obniżkę popularności, ale czwarty krążek „The Fall” z 2009 r. z 5 mln sprzedanych kopii zapowiadał renesans sławy.


Niestety, kolejne płyty sprzedawały się coraz gorzej, żadna nie przekroczyła bariery miliona kopii. Wizyty wokalistki w macierzystym wydawnictwie Blue Note musiały stać się kłopotliwe, gdy „Pick Me Up Off the Floor” z 2020 r., pomimo bombastycznej okładki, zadebiutowało w Ameryce na 87. miejscu. Kolejna płyty o tematyce bożenarodzeniowej była potwierdzeniem nerwowych prób ratowania kariery. Oczywiście, każdy, kto pamięta wielkie powroty Carlosa Santany, Tiny Turner czy Roda Stewarta, zdaje sobie sprawę, że zawsze może zdarzyć się cud. Najnowsza zaś płyta Nory Jones pokazuje, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Z pewnością przydała się pomoc kompozytorska i producencka Leona Michelsa, znanego z zamiłowania do funky i współpracy z The Black Keys. Wizytówką płyty jest „Paradise”, singiel wsparty teledyskiem, nagranym na słynnym molo w Santa Barbara, z retrospekcją z czasów dzieciństwa, gdy młoda bohaterka klipu szalała na słynnym rollercoasterze wraz ze swoją pierwszą miłością. Teraz, akompaniując sobie na pianinie, zaklina się, że uratuje ukochanego z samego dna upadku. 


Czarne brzmienia na nowej płycie „Visions”


Płyta melodycznie jest bardzo urozmaicona, ale ton nadają jej czarne brzmienia z lat 70. – Próbowałam muzykę zaostrzyć, bo wiem, że brzmię gładko, po prostu mam spokojny głos, a zawsze chciałam być podobna do Raya Charlesa – powiedziała Jones „The Independent”. – Generalnie z Leonem w studio dobrze się bawiliśmy, grając razem na wszystkich instrumentach.


Piosenki przychodzą do Norah najczęściej w czasie kąpieli, na demówkach zawsze słychać plusk wody. Zajęta rodziną wokalistka tylko w łazience ma spokój. Jej dom tętni krzykiem córki i syna, którzy nie skończyli jeszcze dziesięciu lat. 
Jones jest dziś przykładną matką, dzieląc obowiązki z mężem, pianistą Petem Remmem. Dawne czasy świętowania sukcesów, gdy z przyjaciółmi jako ostatnia wychodziła z nowojorskich winiarni, ma już dawno za sobą. 


Przełom w stosunku do kariery przyniosła refleksja, że muzyka musi być zabawą, tymczasem przyjemność koncertowania zabijały setki wywiadów. Na granie często nie miała już siły. Dlatego odcięła się od świata i nie używa mediów społecznościowych.


Woda i płatki owsiane, czyli przepis na życie Judas Priest


Tymczasem Judas Priest nagrali „Invincible Shield”, już 19. album w dorobku. I tym razem na płycie usłyszymy solówki Glenna Tiptona, choć w 2018 r. ujawnił, że zmaga się z chorobą Parkinsona. Od tego czasu grupa wspiera fundację gitarzysty, on zaś zdecydował, że dopóki może – będzie brał udział w nagrywaniu albumów, jednak nie przyjął oferty kolegów, by na koncertach asekurował go ukryty w kulisach, zastępca. 


Muzycy w związku z ograniczeniami pandemicznymi zaczęli nagrywać album korespondencyjnie – wokalista Rob Halford w amerykańskim Phoenix, zaś basista Ian Hill w Europie. Od początku było wiadomo, że płyta nie będzie kontynuowała progresywnego brzmienia albumu „Nostradamus”, tylko nawiąże do klasycznego stylu Judasów. Halford kończył nagrania z gitarzystą Andyn Sneepem, który jest zmiennikiem Tiptona na koncertach.


W rozpoczynającej album piosence „Panic Attack” pojawia się groźne wezwanie: „Wyeliminuj pasożyty”. 72-letni wokalista powiedział „US Today”: – Naszej grupie zawsze zależało na tym, by rozcieńczać ciemność światłem, teraz zaś była okazja porozmawiać o tym, co dziś pcha ludzkość w stronę mroku: internet, hakowanie naszych urządzeń, przemocowy język, obsesja globalnych spisków, zbyt szybkie rozpowszechnienie złych emocji w sieci. Żyjemy w świecie, gdzie kłamstwo udaje prawdę, szybko się rozchodzi, a my, zbyt często, dostajemy ataku paniki.


Jednocześnie prywatne życie muzyka stało się prostsze. Po odstawieniu alkoholu i coming oucie, który dla heavymetalowego wokalisty był pełen obaw, angażuje się w życie społeczności LQBTQ. Dba o głos:


– Od 38 lat nie używam alkoholu, co bardzo mojemu głosowi pomogło. Rano muszę wypić herbatę z Yorkshire i trochę wody, Evian. Mój poranny rytuał to sok, jogurt, płatki, herbata. Inaczej mój dzień jest katastrofą. Ćwiczę też w siłowni, co wieczór spaceruję i pamiętam, że moich strun nie da się zmienić tak jak w gitarze. Nie jestem zbyt rozmowny, a to też pomaga.


Halford poleca słuchanie klasyki: – Od kiedy zmieniłem się w heavymetalowego Gandalfa z siwą brodą, bardziej pociąga mnie muzyka klasyczna. Przypominam trochę Micka Jaggera, on zaś pierwszą rzeczą, jaką robi, jest włączenie stacji z muzyką klasyczną. Zaczynam więc od Bacha i Beethovena, ale po południu wracam do Slayera. Zawsze byłem osobą o skrajnych upodobaniach. Życie jest takim wyjątkowym darem, że polecam różnorodne przygody.


A dla fanów Judas Priest urozmaiconą przygodą będzie występ zespołu 30 marca w Tauron Arenie Kraków – razem z Saxon i Uriah Heep. Halford zapewnia, że grupa przygotowała nowy rockowy spektakl. Niezmiennym elementem pozostaje oczywiście motocykl – koncertowa maskotka grupy.


Wizyty Norah Jones u jej wydawcy musiały być przez ostatnie lata wyzwaniem dla niej i dyrektorów programowych. Wydana w 2002 r. jej debiutancka płyta „Come Away With Me” sprzedała się na świecie w 27 mln egzemplarzy i przyniosła pięć Grammy w najważniejszych kategoriach. Jones była noszona na rękach również dlatego, że miała decydujący udział w nowym otwarciu fonografii pod szyldem smooth jazzu. Przetarła też szlaki dla nowej fali kobiecych gwiazd. Po niej na szczytach list przebojów pojawiły się Amy Winehouse, Adele i Taylor Swift.



Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Muzyka popularna
Pośmiertne spotkanie Floydów. Wkrótce album Gilmoura. Już jest singiel
Muzyka popularna
Festiwale domykają programy. Nowe przeboje usłyszymy na żywo
muzyka
Taylor Swift i Pearl Jam. Królowa popu i król grunge’u
Muzyka popularna
Pearl Jam zaopiekowali się porzuconym gitarzystą Red Hotów i nagrali dobry album
Muzyka popularna
Taylor Swift o narkotykowym piekle Florydy na płycie "ratującej życie"