Trwa wielkie odliczanie przed startem najbardziej kontrowersyjnego turnieju w historii futbolu. Do pierwszego gwizdka pozostało niecałe 50 dni. Stadiony już dawno stoją, a gospodarz prześciga się w pomysłach, jak zachwycić gości i przekonać ich, że zasłużył na organizację największej sportowej imprezy po igrzyskach olimpijskich.
Największej i wiadomo już, że najdroższej. Koszty szacuje się na 220 mld dol. Warto przypomnieć, że ostatni mundial w Rosji pochłonął 11 mld. Kwota, jaką wydadzą Katarczycy, jest jeszcze bardziej szokująca, gdy spojrzeć, że organizacja wszystkich siedmiu turniejów o mistrzostwo świata od 1994 roku kosztowała łącznie 44 mld dol.
Czytaj więcej
Argentyna to dwukrotny mistrz świata i dyżurny faworyt, ma mnóstwo zdolnych piłkarzy, ale przez ostatnie 30 lat przeżyła więcej rozczarowań niż radości. W Katarze pierwszy raz od dawna zmierzy się z Polską – na koniec fazy grupowej.
Statyści na trybunach
Wybór na gospodarza kraju, który nie ma futbolowych tradycji, budził ogromne emocje. Od względów klimatycznych i konieczności przeniesienia mundialu na termin zimowy, przez kwestię łamania praw człowieka, po warunki, w jakich pracowały na budowie – nie tylko stadionów – tysiące imigrantów z krajów Trzeciego Świata. Nawet skazany na banicję za oskarżenia korupcyjne Sepp Blatter – to za jego rządów Światowa Federacja Piłkarska (FIFA) dokonała pod wpływem łapówek wyboru, który odbija się dziś czkawką – przyznał niejednokrotnie, że powierzenie tak ważnej i dużej imprezy Katarowi było błędem, ale on już wcześniej wspierał kandydaturę USA.
Miesiąc temu gospodarze zrobili próbę generalną i zdaniem uczestników wydarzenia koncertowo ją oblali. Chodzi o mecz między mistrzem Egiptu Zamalek a mistrzem Arabii Saudyjskiej Al-Hilal rozegrany na 80-tysięcznym stadionie w Lusail – tym samym, który 18 grudnia będzie areną finału. Andrew Mills, dziennikarz agencji Reutera, pisał o bałaganie organizacyjnym, ogromnych kolejkach przed bramkami wejściowymi, niedziałającym systemie chłodzenia, braku wody pitnej dla kibiców oraz robotnikach z Azji i Afryki w roli statystów na trybunach.