Na darmowym Internecie także można zarobić

- Czy darmowy i powszechny dostęp do Internetu jest dla Polski szansą czy zagrożeniem? Czy umożliwi rewolucję cywilizacyjną, czy raczej zahamuje rozwój nowych mediów na lata? – pyta Jakub Bierzyński, prezes Omnicom Media Group

Publikacja: 08.12.2008 05:33

Na darmowym Internecie także można zarobić

Foto: Rzeczpospolita

Dwa tygodnie temu „Gazeta Wyborcza” opublikowała szczegóły projektu Urzędu Komunikacji Elektronicznej, którego wdrożenie miałoby zapewnić powszechny, bezpłatny dostęp do Internetu dla wszystkich gospodarstw domowych w Polsce. Projekt wzbudził gorący spór pomiędzy ekspertami od telekomunikacji chwalącymi rozmach i wyobraźnię urzędu, a przedstawicielami firm telekomunikacyjnych, bez wyjątku krytykujących zamierzenia UKE. Czy rzeczywiście darmowy, powszechny dostęp do Internetu jest dla Polski szansą czy zagrożeniem? Czy to prosty sposób na rewolucję cywilizacyjną, czy wręcz odwrotnie – zahamowanie rozwoju nowych mediów na lata? Kto ma rację w tym sporze?

Projekt UKE wiąże się z planowanym przetargiem na ogólnopolskie częstotliwości radiowe w zakresie 2,5 – 2,69 GHz. Pasmo to pozwala na transmisję danych, a więc telewizji, telefonii komórkowej czy świadczenie usług bezprzewodowego Internetu. Operatorzy, którzy starają się o koncesję na nadawanie w tym paśmie, będą zobowiązani w warunkach przetargu do rezerwacji 20 proc. pojemności pasma na potrzeby bezpłatnego świadczenia dostępu do sieci. Operator, który zobowiąże się do szybkich inwestycji w infrastrukturę pozwalających na dotarcie z usługą do 25 proc. mieszkańców w co najmniej 200 gminach oraz taki, który podwoi tę liczbę w minimalnym czasie, może liczyć na zwiększoną liczbę punktów przesądzających o zwycięstwie w przetargu. Najwyżej punktowane będzie zobowiązanie do wybudowania infrastruktury pozwalającej na uruchomienie takiej oferty nie później niż za cztery lata. To bardzo śmiały projekt powielający pomysł amerykańskiej komisji łączności. Najpoważniejszym problemem, jest to, czy oferta bezpłatnego dostępu nie zabije rynku komercyjnego.

[srodtytul]Prawie jak w USA[/srodtytul]

W Ameryce Północnej, gdzie rynek telekomunikacyjny jest znacznie bardziej konkurencyjny niż w Europie, szczególnie rynek telefonii lokalnej, klienci od dawna przyzwyczajeni są do bezpłatnych ofert dających nielimitowane połączenia lokalne lub nieograniczone rozmowy w ramach jednej opłaty abonamentowej. Oferty tego rodzaju są na Polskim rynku nowością dla klientów i operatorów. UKE świadomy interesów operatorów oraz właścicieli treści prezentowanych w Internecie wprowadził do projektu istotne ograniczenia dostępności. Po pierwsze – sesja nie może trwać dłużej niż 30 minut. Po takim czasie połączenie ulegałoby zerwaniu i użytkownik musiałby logować się ponownie. Po drugie – łącze miałoby ograniczoną szybkość – jedynie 256 kB/s. 500 MB miesięcznie to maksymalna ilość danych przypadająca na jeden komputer podłączony do bezpłatnej sieci. Takie ograniczenia, w zamiarze urzędu, z jednej strony mają zapobiec piractwu w Internecie lub prowadzeniu za pomocą sieci działalności stricte komercyjnej.

[wyimek]Powszechny dostęp do fundamentalnej infrastruktury nowoczesnego społeczeństwa byłby najlepiej przemyślanym programem społecznym w Polsce[/wyimek]

Czy to dobry pomysł? Bez wątpienia tak. Bezpłatny ogólnopolski dostęp do Internetu może się stać fundamentem polityki informacyjnego, cywilizacyjnego skoku w Polsce. Skoro jesteśmy na szarym końcu w realizacji kulejącej strategii lizbońskiej informatycznego społeczeństwa, skoro nie udało się zinformatyzować urzędów, postawmy na powszechną, gwałtowną informatyzację wymuszoną przez obywateli. Taka droga świetnie wpisuje się w nasz narodowy charakter. To indywidualna przedsiębiorczość Polaków zbudowała w Polsce stabilny i szybko rozwijający się kapitalizm na przekór biurokracji, urzędom czy systemowi fiskalnemu. Takie doświadczenia skłaniają mnie do wniosku, iż wielkie projekty społeczno-gospodarcze można w Polsce przeprowadzić szybko i sprawnie tylko jedną drogą – uruchamiając ogromne pokłady indywidualnej przedsiębiorczości Polaków.

Powszechny bezpłatny dostęp do Internetu to rewolucja tej miary. Internet to nie tylko rozrywka. Internet to nowoczesny sposób porozumiewania się ludzi, to dostęp do nieograniczonych zasobów cywilizacyjnych (choćby projekt cyfrowej biblioteki europejskiej), to miejsce prowadzenia działalności gospodarczej, to także agora przyszłości – miejsce spotkań ludzi, budowania więzów społecznych. Krytycy projektu potrafią sami sobie zaprzeczać. Z jednej strony wątpią, czy Internet z opisanymi ograniczeniami kogokolwiek zainteresuje, z drugiej – obawiają się, że taka oferta może zniechęcić komercyjnych operatorów do inwestycji w drogą infrastrukturę, bo niewiele osób zdecyduje się na płacenie za dostęp do sieci, jeśli mogą go mieć za darmo. Nawet wtedy, gdy bezpłatny dostęp wiąże się z licznymi ograniczeniami.

[srodtytul]Potrzeba śmiałych decyzji[/srodtytul]

Obawy operatorów są bezzasadne. Penetracja szerokopasmowego Internetu w Polsce jest jedną z najniższych w UE i wynosi poniżej 40 proc. Ponad 45 proc. gospodarstw domowych posiada komputer. To nie jest obraz społeczeństwa informatycznego na miarę XXI w. Rozwój cywilizacyjny Polski wymaga śmiałych decyzji.

Krytycy projektu słusznie drwią z bezpłatnego Internetu. W gospodarce nic nie jest za darmo. Koszty prowadzenia takiej usługi zostaną przez potencjalnych uczestników przetargów na koncesje radiowe odjęte od sum oferowanych jako opłaty koncesyjne za możliwości komercyjnego wykorzystania pasm. Za bezpłatny Internet zapłaci polski podatnik. Jestem przekonany, że będą to jedne z najlepiej zainwestowanych przez podatnika pieniędzy. Z darmowego Internetu będą korzystać głównie ludzie niezamożni. Bogaci nie zadowolą się szybkością łącza. Pomoc publiczna trafi więc do najbardziej potrzebujących. Pomoc ta, co ważne, będzie wspomagać rozwój przedsiębiorczości szerokich mas społecznych.

Nie ma wątpliwości, że informatyzacja jest przyszłością społeczeństw żyjących w rynkowych gospodarkach opartych na wiedzy i usługach. Powszechny dostęp do fundamentalnej infrastruktury nowoczesnego społeczeństwa byłby najlepiej przemyślanym programem społecznym w Polsce. Mało tego, na informatyzacji najbardziej zarobią zagorzalsi krytycy projektu. Program UKE to, z tego punktu widzenia, rozdawanie bezpłatnych próbek nowoczesnych usług telekomunikacyjnych. Większość klientów prędzej czy później przestanie zadowalać ograniczona oferta i będą skłonni zapłacić za lepszy serwis. Masowy Internet oznacza gwałtowny wzrost zysków operatorów przy spadających stawkach. Myślę, że chętnych nie będzie brakować. Pamiętajmy, że koszty świadczenia usługi bezprzewodowego dostępu do Internetu są praktycznie niezależne od liczby abonentów. Jestem przekonany, że ta firma, która zaoferuje pakiet bezpłatnego dostępu do sieci, bardzo szybko zbuduje sobie największą w Polsce bazę płatnych klientów.

Ten biznes obroni się znacznie łatwiej niż płatna telewizja działająca w otoczeniu wielu bezpłatnych kanałów, których oferta różni się od płatnej konkurencji tak, jak bezpłatny i płatny dostęp do Internetu. Proponowałbym rozważenie złagodzenia części ograniczeń. Tak jak od dawna postuluję zniesienie abonamentu, jaki płacimy za dostęp do części bezpłatnej telewizji, tak postuluję wprowadzanie bezpłatnego, mobilnego, powszechnego dostępu do Internetu. Nie rozumiem, dlaczego mamy wydawać publiczne pieniądze za trzymanie ludzi przed telewizorami. Zapłaćmy za to, żeby ich od tych telewizorów oderwać. Przed ekranem komputera będą spędzać czas w bez porównanie bardziej sensowny sposób.

Z autorem można dyskutować na [link=http://www.bierzynski.pl]www.bierzynski.pl[/link]

[i]Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.[/i]

Dwa tygodnie temu „Gazeta Wyborcza” opublikowała szczegóły projektu Urzędu Komunikacji Elektronicznej, którego wdrożenie miałoby zapewnić powszechny, bezpłatny dostęp do Internetu dla wszystkich gospodarstw domowych w Polsce. Projekt wzbudził gorący spór pomiędzy ekspertami od telekomunikacji chwalącymi rozmach i wyobraźnię urzędu, a przedstawicielami firm telekomunikacyjnych, bez wyjątku krytykujących zamierzenia UKE. Czy rzeczywiście darmowy, powszechny dostęp do Internetu jest dla Polski szansą czy zagrożeniem? Czy to prosty sposób na rewolucję cywilizacyjną, czy wręcz odwrotnie – zahamowanie rozwoju nowych mediów na lata? Kto ma rację w tym sporze?

Pozostało 91% artykułu
Media
Donald Tusk ucisza burzę wokół TVN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Media
Awaria Facebooka. Użytkownicy na całym świecie mieli kłopoty z dostępem
Media
Nieznany fakt uderzył w Cyfrowy Polsat. Akcje mocno traciły
Media
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Media
Gigantyczne przejęcie na Madison Avenue. Powstaje nowy lider rynku reklamy na świecie