Reklama
Rozwiń

Blogerzy żądają milionów

Internauci, którzy za darmo pisali do „Huffington Post", domagają się od właścicieli tego dziennika 105 milionów dolarów

Publikacja: 13.04.2011 21:25

Arianna Huffington

Arianna Huffington

Foto: Bloomberg

Na czele grupowego pozwu przeciw "królowej Internetu" stoi Jonathan Tasini, dziennikarz i związkowiec, który napisał za darmo do "Huffington Post" ponad 250 tekstów. Tasini przekonuje, że - blogerzy zostali zamienieni we współczesnych niewolników na plantacji Arianny Huffington", i podkreśla, że "twórcy kontentu powinni zostać za to wynagrodzeni.

Blogerzy są wściekli na założycielkę internetowego dziennika, bo niektórzy nawet kilka lat za darmo pisali do "Huffington Post", zwiększając jego wartość rynkową, ale nie dostali ani centa, gdy w marcu medialny gigant AOL zapłacił za ten dziennik 315 milionów dolarów. Kilka tygodni temu grupa twórców pod przewodnictwem Billa Laserowa, szefa kalifornijskiego wydawnictwa Visual Art Source, ogłosiła więc strajk, zapowiadając, że nie wróci do pisania, dopóki nie zacznie dostawać pieniędzy. Naczelna HuffPost zadrwiła wówczas ze strajkujących. Przekonywała, że ich bojkotu nikt nie zauważy, bo ich miejsce natychmiast zajmą inni internauci. I podkreślała, że żadne pieniądze blogerom się nie należą, bo ich obowiązki są nieporównywalne z odpowiedzialnością, która ciąży na etatowych dziennikarzach.

Postawa Arianny Huffington została uznana za "nieetyczną" i "nieprofesjonalną" przez związek zawodowy pracowników mediów The Newspaper Guild. Szefowa HuffPost nie zmieniła jednak zdania, więc blogerzy wnieśli sprawę do sądu.

– Model biznesowy Huffington zakłada, że korzyści ekonomiczne są zarezerwowane tylko dla niej. Najwyraźniej od wszystkich innych oczekuje się, by pracowali za darmo, niezależnie od tego, jaką wartość wytwarzają – podkreśla Tasini.

Wraz z adwokatami zbuntowany bloger szacuje, że do "Huffington Post" za darmo pisało około  9 tysięcy autorów, którzy wytworzyli jedną trzecią wartości portalu. Autorzy pozwu wyliczyli więc, że należy im się 105 mln dolarów.

Rzecznik "Huffington Post" przekonuje, że pozew jest bezzasadny, a blogerzy dziennika używają jego strony internetowej – tak samo jako innych stron z blogami w Internecie – jako platformy do porozumiewania się i promowania swojej twórczości. – Z tego samego powodu ludzie chodzą do programów telewizyjnych: żeby promować swoje poglądy i idee – tłumaczy Mario Ruiz cytowany przez "The New York Times".

– Jeśli nie zachowasz się w tej sprawie sprawiedliwie, twoje życie zmieni się w piekło – zwrócił się do Arianny Huffington Jonathan Tasini podczas konferencji prasowej.

Wraz z innymi blogerami na stronie Facebooka "Hey Arianna, Can You Spare a Dime?" (Hej Arianna, masz drobne na zbyciu?) Tasini skrzykuje się m.in. na pikietę pod rezydencją Arianny Huffington. Szacuje się, że założony w 2005 roku lewicowy dziennik odwiedza ok. 30 mln unikalnych użytkowników.

Na czele grupowego pozwu przeciw "królowej Internetu" stoi Jonathan Tasini, dziennikarz i związkowiec, który napisał za darmo do "Huffington Post" ponad 250 tekstów. Tasini przekonuje, że - blogerzy zostali zamienieni we współczesnych niewolników na plantacji Arianny Huffington", i podkreśla, że "twórcy kontentu powinni zostać za to wynagrodzeni.

Blogerzy są wściekli na założycielkę internetowego dziennika, bo niektórzy nawet kilka lat za darmo pisali do "Huffington Post", zwiększając jego wartość rynkową, ale nie dostali ani centa, gdy w marcu medialny gigant AOL zapłacił za ten dziennik 315 milionów dolarów. Kilka tygodni temu grupa twórców pod przewodnictwem Billa Laserowa, szefa kalifornijskiego wydawnictwa Visual Art Source, ogłosiła więc strajk, zapowiadając, że nie wróci do pisania, dopóki nie zacznie dostawać pieniędzy. Naczelna HuffPost zadrwiła wówczas ze strajkujących. Przekonywała, że ich bojkotu nikt nie zauważy, bo ich miejsce natychmiast zajmą inni internauci. I podkreślała, że żadne pieniądze blogerom się nie należą, bo ich obowiązki są nieporównywalne z odpowiedzialnością, która ciąży na etatowych dziennikarzach.

Media
Donald Trump: Mamy nabywcę dla TikToka. Na sprzedaż musi zgodzić się Pekin
Media
Szefowa wyszukiwarek Google’a: AI stworzy wiele możliwości, ale trzeba być ostrożnym
Media
Donald Trump odsuwa termin sprzedaży TikToka. „Nie chce, by aplikacja zniknęła”
Media
Disney broni Dartha Vadera przed AI. „Midjourney to bezdenna studnia plagiatu”
Media
Wolność słowa dla ludzi, nie dla sztucznej inteligencji