Przedstawiciele AOL i Yahoo nie potwierdzają jednak doniesień, aby miały miejsc jakiekolwiek rozmowy na temat połączenia. Poważne artykuły o możliwej transakcji opublikowały jednak prestiżowe portale finansowe – "Forbes" i "Business Insider".

Głównym sprawcą zamieszania okazał się jednak Eric Jacson, menedżer funduszu hedgingowego Ironfire Capital z Toronto. Wykupił on niedawno wygasające wkrótce opcje zakupu akcji AOL, a wcześniej także nabywał udziały w tej spółce. "Nie ma dla mnie żadnych wątpliwości – te spółki się połączą" – przecina wszystkie wątpliwości.

Połączenie Yahoo-AOL – przynajmniej w teorii – nie jest czystą fantazją. Obie spółki są podobne do siebie, a do tego na rynku reklam online czują presję dużo popularniejszych konkurentów Google i Facebooka. Zarówno Yahoo jak i AOL utrzymują się przede wszystkim z ogłoszeń generowanych w zależności od przeglądanej przez użytkownika zawartości internetu.  Połączenie mogłoby z pewnością zmniejszyć koszty operacyjne. Yahoo wniosłoby do mariażu m.in. swoją przeglądrkę internetową, AOL – prestiżowe publikacje online, takie jak Huffington Post, TechCrunch i  Engadget. Nowa szefowa Yahoo Marissa Mayer znajduje się też pod presją zwiększenia bazy biznesowej firmy, czego wyrazem było m.in. zwolnienie szefa operacji bieżących Henrique de Castro. Nawet jego wyrzucenie po 15 miesiącach pracy skomentowano jako próbę zrobienia miejsca dla kogoś, kto przyszedł by do władz spólki z AOL.

Na razie jednak niewiele twardych faktów potwierdza rewelacje o możliwej fuzji. Obie firmy przymierzały się do połączenia w przeszłości, jak widać bez efektów. Na przeszkodzie może stanąć jednak wiele problemów – w tym najważniejsze – personalne. Zarówno Mayer jak i szef AOL Tim Armstrong uchodzą za duże indywidualności i trudno przypuszczać, aby ten drugi zaakceptował w nowej spółce rolę człowieka nr 2.