Mimo niekorzystnych wydarzeń dla kinowej branży w 2012 r. do kin poszło tylko o 1,3 proc. mniej widzów niż w 2011 r.: sprzedało się bowiem 38,2–38,3 mln biletów – wynika ze wstępnych danych dystrybutorów przekazanych serwisowi Boxoffice.pl, do których dotarliśmy.
Dodatkowo wynik 2011 r. był wyjątkowy ze względu na premiery polskich produkcji przeniesione z 2010 r.: w efekcie premier było ponad 40. W 2011 r. na ekrany weszły m.in. „Bitwa Warszawska", „Weekend", „Och Karol 2", „Jak pozbyć się cellulitu" czy „Baby są jakieś inne". Hitem okazała się wtedy romantyczna komedia „Listy do M.". Dla porównania w 2010 r. premier polskich filmów w kinach było 35, a w minionym, 2012 r. – 27.
Tomasz Jagiełło, prezes Heliosa, uważa, że można wręcz mówić o triumfie frekwencyjnym rodzimych produkcji. – Rosnąca popularność polskich filmów, coraz częściej charakteryzujących się wysokim poziomem artystycznym, to dowód, że Polacy nie unikają w kinie refleksji – mówi.
– Polski widz zmienił się. Szuka w kinie nie tylko rozrywki, ale także prawdy, nie boi się trudnych historii o otaczającym go świecie. To dowodzi, że warto inwestować w polskie kino. Rok 2013 powinien przynieść wiele pozytywnych frekwencyjnych niespodzianek – dodaje.
Marek Palpuchowski, wiceprezes Heliosa, widzi podobieństwo do innych rynków europejskich.