Reklama

„Sanatorium Pod Klepsydrą” w cyfrowej oprawie

Jeszcze w tym roku do multipleksów może trafić klasyka polskich filmów. Powstała koalicja firm, które zamieniają je na format cyfrowy

Publikacja: 03.01.2009 01:20

„Sanatorium Pod Klepsydrą” w cyfrowej oprawie

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Cztery prywatne spółki zajmujące się dystrybucją filmów oraz realizacją obrazu i dźwięku: Chimney Pot, Studio Filmowe TPS, Toya Studio i Kino Polska Dystrybucja, będą wspólnymi siłami cyfryzować archiwalne polskie filmy. Wspierają je, m.in. finansowo, państwowe Studio Filmowe Kadr i Studio Filmowe Oko.

Jak szacują firmy, przeniesienie archiwalnego filmu z taśmy światłoczułej na nośnik cyfrowy w formacie, który umożliwia pokazywanie go na dużym ekranie, kosztuje dziś średnio 100 tys. zł. Może się to jednak opłacić. Według informacji „Rz” zainteresowane organizowaniem pokazów cyfrowych archiwalnych produkcji są niektóre multipleksy.

[wyimek]100 tys. zł kosztuje przeciętnie cyfryzacja archiwalnego polskiego filmu[/wyimek]

– Po cyfrowej rekonstrukcji filmy można pokazywać na cyfrowych projekcjach w kinach. Chcemy do tego zachęcić wszystkie kina. Pokazy w cyfrowej technologii są bardziej atrakcyjne, film robi zupełnie inne wrażenie, a za jakiś czas zużytych kopii nikt nie będzie chciał oglądać – uważa Grzegorz Molewski, prezes powiązanej z telewizyjnym kanałem Kino Polska spółki Kino Polska Dystrybucja. W ubiegłym roku wraz z Krajową Izbą Gospodarczą Elektroniki i Telekomunikacji oraz Filmoteką Narodową opracowała ona plan cyfryzacji archiwów Filmoteki, który jednak na razie nie jest realizowany.

Wykonano już cyfrowe kopie „Sanatorium Pod Klepsydrą”, „Matki Joanny od Aniołów” i „Pociągu”. W realizacji są „Rękopis znaleziony w Saragossie”, „Kogel-mogel” i „Austeria”. W najbliższych planach firmy, które zawarły porozumienie, chcą scyfryzować obie części „Vabanku”, „Seksmisję”, „Faraona” i „Śmierć prezydenta”. – Wersje cyfrowe umożliwiają pokazanie tego, czego na zużytych tradycyjnych kopiach już w ogóle dziś nie widać – podkreśla Grzegorz Molewski.

Reklama
Reklama

Firmy mają nadzieję, że w Polsce w cyfryzacji kinematografii na szeroką skalę weźmie wreszcie udział państwo.

Cztery prywatne spółki zajmujące się dystrybucją filmów oraz realizacją obrazu i dźwięku: Chimney Pot, Studio Filmowe TPS, Toya Studio i Kino Polska Dystrybucja, będą wspólnymi siłami cyfryzować archiwalne polskie filmy. Wspierają je, m.in. finansowo, państwowe Studio Filmowe Kadr i Studio Filmowe Oko.

Jak szacują firmy, przeniesienie archiwalnego filmu z taśmy światłoczułej na nośnik cyfrowy w formacie, który umożliwia pokazywanie go na dużym ekranie, kosztuje dziś średnio 100 tys. zł. Może się to jednak opłacić. Według informacji „Rz” zainteresowane organizowaniem pokazów cyfrowych archiwalnych produkcji są niektóre multipleksy.

Reklama
Media
Donald Trump dołączył do TikToka i już nie widzi w nim zagrożeń. Przedłuży termin sprzedaży
Media
Trwało kilka miesięcy. Zgromadzenie wspólników Telewizji Polsat zamknięte
Media
„Rzeczpospolita” ze specjalnym dodatkiem z okazji rocznicy Powstania Warszawskiego
Media
TVP w ogniu politycznych gier. Prognozuje aż 2 mld zł straty
Media
Zygmunt Solorz odwołany. Cyfrowy Polsat ma nowego prezesa
Reklama
Reklama