Internauci w Unii Europejskiej będą musieli uważać przy ściąganiu nielegalnych plików muzycznych i wideo. Karą za takie działania ma być czasowe odcięcie od dostępu do Internetu.
W nocy ze środy na czwartek zakończyła się dwuletnia batalia o pakiet telekomunikacyjny. Unijne rządy i Parlament Europejski, przy udziale Komisji Europejskiej, porozumiały się w sprawie zmian.
Kością niezgody była dotychczas procedura niezbędna do odłączenia od sieci. Ostatecznie zapisano, że "dostęp do Internetu może być ograniczony, jeżeli jest to konieczne i proporcjonalne, tylko po sprawiedliwym i bezstronnym postępowaniu uwzględniającym wysłuchanie racji użytkownika". W oryginalnej wersji proponowanej przez Parlament Europejski w maju mowa było o postępowaniu "sądowym". Tego jednak nie były w stanie zaakceptować rządy państw członkowskich, które chciały możliwości natychmiastowego karania podejrzanych o nielegalne ściąganie plików. Prawo musi być jeszcze oficjalnie przyjęte przez Radę Unii Europejskiej i Parlament. Najprawdopodobniej jednak jest to tylko formalność.
Jeremie Zimmermann, współzałożyciel francuskiej organizacji "La Quadrarure du Net", która walczy z restrykcjami dla internautów, jest umiarkowanie krytyczny. – Uniknęliśmy najgorszego, czyli bardzo restrykcyjnej propozycji rządów. Ale to, co mamy, dalekie jest od ideału – powiedział "Rz". Według niego prawo unijne zawiera przynajmniej założenie niewinności i gwarantuje prawo do obrony.
Teraz wiele będzie zależało od państw członkowskich. – Na pewno ta dyskusja z ostatnich miesięcy podniosła świadomość problemu i mam nadzieję, że inne państwa nie zdecydują się na wprowadzanie takich przepisów, jak we Francji – dodał Zimmermann.