Według prognoz amerykańskiej firmy Cisco do 2014 r. transmisja danych IP na całym świecie wzrośnie do 64 eksabajtów miesięcznie (1 eksabajt = 1 milion terabajtów). Na sieci mobilne przypadnie z tego 5,5 proc. Ruch stacjonarny urośnie ok. 4 razy, podczas gdy mobilny ponad
30 razy. Sieci komórkowe projektowane były do połączeń telefonicznych, a nie odtwarzania online filmów w jakości HD. Producenci komórek tymczasem ścigają się na nowe możliwości terminali. Mniej ich interesuje, kto zapewni łącza dla nich mobilną transmisję danych. A przecież nowoczesne telefony muszą dzielić sieć z coraz liczniejszymi internetowymi modemami.
[srodtytul]iPhone zmienia wszystko[/srodtytul]
W 2007 r. na rynek wszedł iPhone i wykreował nowe trendy. Rosnąca liczba użytkowników nowego telefonu coraz chętniej korzystała z nowych możliwości, aż w grudniu 2009 r. AT&T – pierwszy dystrybutor iPhone’a w USA – popadł w kłopoty z wydajnością sieci. Niebawem sytuacja powtórzyła się w londyńskiej sieci O2.
Potem do gry włączył się Google z systemem Android, który zdobywa rynek jeszcze szybciej niż produkty Apple’a i ma równie duży apetyt na dane. Jak podają amerykańscy operatorzy i firmy analityczne, użytkownicy iPhone’a ściągają miesięcznie 338 MB danych, a użytkownicy Androidów – 421 MB. Przez telefony drugiej generacji zaś statystycznie ściągano… 21 MB danych. AT&T podaje, że ruch w mobilnej sieci transmisji danych wzrósł w ciągu trzech lat o 5000 proc. Smartfony umożliwiają operatorom zawieranie długich umów lojalnościowych z abonentami i wprowadzanie specjalnych wyższych taryf. Zapychają jednak sieci w tempie, z którym operatorzy w krajach wysoko rozwiniętych z trudem sobie radzą. – Za dwa, trzy lata to samo może przydarzyć się w Polsce – przewiduje Krzysztof Burzyński, wiceprezes Ericssona w naszym kraju.