Demotywujące dla polskich wydawców są zwłaszcza doniesienia zza oceanu. Sztandarowy produkt tego typu – dziennik „The Daily", stworzony wyłącznie na iPada przez firmę News Corp. Ruperta Murdocha (projekt kosztował 30 mln dol.) – cieszy się podobno coraz mniejszym zainteresowaniem czytelników, a koncern wciąż nie podaje ich liczby.

Powodów do radości nie ma też CondeNast, wydawca amerykańskiego magazynu „Wired", którego iPadową wersję w ciągu pierwszych 24 godzin istnienia rok temu ściągnęły sobie na tablet 24 tysiące ludzi. Potem co miesiąc nowe wydanie ładowało ponad 100 tys. osób, ale aktualnie miesięcznie „Wired" na iPada ściąga już tylko 20 – 30 tys. użytkowników.

W Polsce na iPada postawił właściciel „Przekroju" Grzegorz Hajdarowicz. Liczy, że w ciągu półtora roku każdego tygodnia za wstęp na stronę WWW „Przekroju" lub treści na iPada płacić będzie ok. 70 tys. osób. Branża jest sceptyczna, bo, jak np. podał wydawca „Newsweeka Polska", dostępną na rynku od października ubiegłego roku aplikację tego tygodnika na iPada w ciągu pierwszych pięciu miesięcy pobrało 20 tys. użytkowników, ale poszczególne wydania sprzedają się średnio w liczbie 700 egzemplarzy. iPadową wersję „Malemana" może natomiast oglądać 3,8 tys. czytelników, którzy ściągnęli umożliwiającą to aplikację.

Wydawcy coraz częściej pobierają za tabletowe wydania opłaty, co odstrasza część odbiorców, którzy początkowo przeglądali je za darmo. Współpraca z Apple jednak kosztuje. Od News Corp. koncern pobiera np. 30 proc. wpływów uzyskanych z subskrypcji „The Daily". Taka sama stawka obowiązuje wydawcę „Malemana". Do tego dochodzą koszty wyprodukowania dodatkowych materiałów multimedialnych dedykowanych do wersji iPadowych.

Branża wciąż jednak w tego rodzaju rozwiązania inwestuje, bo możliwości, jakie daje wydawcom iPad, przekładają się np. na zjawiska ciekawe dla reklamodawców. Z badań, jakie przeprowadził dla Bonniera, wydawcy magazynów „Sköna hem" i „DN", instytut MRC International wynika, że każda strona iPadowych wersji obu magazynów – „Sköna hem+" i „DN+" – przykuwa uwagę czytelników na o 35 proc. dłuższy czas niż w przypadku analogicznej treści na papierze. Jeszcze większa na korzyść wersji tabletowej – o 64 proc. – ta różnica jest w przypadku reklam w obu wersjach.