Czy operatorzy zarobią na reklamie w sieci

Dostawcy Internetu się buntują. Chcą, aby ci, którzy generują największy ruch na ich łączach, łożyli na rozwój sieci. Czy ten spór oznacza koniec demokratycznego Internetu?

Publikacja: 03.11.2011 17:16

Czy operatorzy zarobią na reklamie w sieci

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Filmy z YouTube'a i serwisów wideo na żądanie, ciągły kontakt z Facebookiem, wyszukiwanie informacji przez Google'a – to tylko niektóre z naszych najczęstszych aktywności w Internecie. Według raportu A.T. Kearney korzystający z tych usług internauci wytwarzają ponad 70 proc. ruchu w sieci. Przesyłanie tego typu danych przynosi operatorom zaledwie 8 proc. przychodów.

Tymczasem obsługa tych treści wymaga wysokowydajnej infrastruktury. A to z kolei zmusza dostawców do zwiększania inwestycji w sieć. Zarówno stacjonarną, jak i w coraz większym stopniu w mobilną, której potrzeby rosną wraz z lawinowo zwiększającą się liczbą smartfonów na rynku (w tym roku, wg IDC, Polacy mają kupić 3,6 mln sztuk tych urządzeń). O skali tego zjawiska świadczą dane zebrane przez Ericssona, wedle których aktywny użytkownik smartfona w krajach rozwiniętych generuje średnio ponad 1 MB ruchu dziennie, w ramach czego nie tylko pobiera z sieci płatne i bezpłatne treści, ale też ogląda podsuwane mu reklamy.

Operatorzy patrzą na to z coraz większą irytacją. Miroslav Rakowski, prezes Polskiej Telefonii Cyfrowej będącej operatorem sieci T-Mobile, podał nawet kwotę 100 mln, jaką jego zdaniem powinni wykładać co roku na rzecz każdego z operatorów wszyscy ci, którzy zarabiają na reklamie w Internecie. Taki precedens miał miejsce w Stanach Zjednoczonych, gdzie rok temu Google podpisał z operatorem Verizon umowę, na mocy której sieciowy gigant płaci Verizonowi za szybsze i priorytetowe dostarczenie swoich treści klientom tej sieci telekomunikacyjnej. W Polsce do podobnych rozwiązań może dojść po faktycznym połączeniu Polkomtela i Polsatu, które powinno nastąpić do końca tego roku.

- Firmy te prawdopodobnie stworzą nowy na polskim rynku model dostarczania treści swoim klientom - twierdzi Ryszard Hordyński, dyrektor firmy doradczej A.T. Kearney. - Usługi Polsatu z dużym prawdopodobieństwem będą mogły być przesyłane klientom sieci należącej do Polkomtela szybciej niż do innych sieci komórkowych. Zwiastuje to koniec ery neutralności sieciowej, a więc równego, demokratycznego dostępu do wszystkich treści internetowych - dodaje Hordyński.

Sposobem na utrzymanie neutralności sieci jest jej prawne zagwarantowanie. Zastanawia się nad tym Komisja Europejska, która skłania się ku przekonaniu, że operatorzy internetowi nie mogą wedle własnego uznania przyspieszać lub zwalniać transmisji danych. Zasadę neutralności sieciowej wprowadził w czerwcu tego roku parlament Holandii, który zagwarantował każdemu obywatelowi równy, niekontrolowany i nieograniczony dostęp do wszystkich usług, aplikacji i serwisów. W efekcie kosztami konserwacji i rozwoju infrastruktury wszyscy trzej holenderscy operatorzy obciążyli klientów, którzy za demokratyczny dostęp do sieci muszą teraz płacić więcej.

- Prawne zagwarantowanie neutralności sieci wywołałoby efekt domina we wszystkich krajach UE  - uważa Marina Coey, prezes firmy konsultingowej Procesy Inwestycyjne, która opublikowała właśnie raport „Network Neutrality vs. Network Management". - Jeśliby takie regulacje zostały wprowadzone przez Komisję Europejską, koszty dostępu do szerokopasmowego Internetu mogłyby wzrosnąć o 25 proc. Powstałe w ten sposób straty z tytułu pogorszenia jakości życia w Polsce przekroczyłyby 260 mln euro rocznie.

Raport podaje, że skutkiem tego mogłoby być ograniczenie dostępu do Internetu o 25 proc. w siedmiu badanych krajach, w tym i w Polsce.

Własne rozwiązanie problemu czerpania opłat za przepływ danych w Internecie proponuje polska firma Inmobile, operator telefonii komórkowej MVNO FreeM, która zaoferowała swoim klientom darmowy Internet w zamian za oglądanie pełnoekranowych reklam.

- Nikt inny na świecie nie opracował takiego rozwiązania – mówi „Rz" Tomasz Właszczuk, prezes Inmobile. – Zamieniamy dane na reklamę, którą można sprzedać dużo drożej niż pakiet danych. Nasze dwie reklamy emitowane po pobraniu każdego 0,5 MB danych nie tylko sponsorują transfer danych przez użytkownika, ale też pozwalają nam na tym zarobić. To rozwiązanie dowodzi, że niekoniecznie trzeba odbierać komuś jego zyski. Operator wyposażony w naszą technologię może na reklamie zarabiać samodzielnie, bez pośredników.

Filmy z YouTube'a i serwisów wideo na żądanie, ciągły kontakt z Facebookiem, wyszukiwanie informacji przez Google'a – to tylko niektóre z naszych najczęstszych aktywności w Internecie. Według raportu A.T. Kearney korzystający z tych usług internauci wytwarzają ponad 70 proc. ruchu w sieci. Przesyłanie tego typu danych przynosi operatorom zaledwie 8 proc. przychodów.

Tymczasem obsługa tych treści wymaga wysokowydajnej infrastruktury. A to z kolei zmusza dostawców do zwiększania inwestycji w sieć. Zarówno stacjonarną, jak i w coraz większym stopniu w mobilną, której potrzeby rosną wraz z lawinowo zwiększającą się liczbą smartfonów na rynku (w tym roku, wg IDC, Polacy mają kupić 3,6 mln sztuk tych urządzeń). O skali tego zjawiska świadczą dane zebrane przez Ericssona, wedle których aktywny użytkownik smartfona w krajach rozwiniętych generuje średnio ponad 1 MB ruchu dziennie, w ramach czego nie tylko pobiera z sieci płatne i bezpłatne treści, ale też ogląda podsuwane mu reklamy.

Media
Donald Tusk ucisza burzę wokół TVN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Media
Awaria Facebooka. Użytkownicy na całym świecie mieli kłopoty z dostępem
Media
Nieznany fakt uderzył w Cyfrowy Polsat. Akcje mocno traciły
Media
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Media
Gigantyczne przejęcie na Madison Avenue. Powstaje nowy lider rynku reklamy na świecie