Finansowych szczegółów umowy nie podano. Obie strony poinformowały jedynie, że kontrakt przyniesie korzyści obu stronom. Według Comcastu konsumenci korzystający z łączy internetowych ich firmy dzięki przyspieszeniu przepływu danych będą mogli sprawniej i szybciej ściągać i oglądać na swoich komputerach filmy i programy oferowane przez Netflix. Umowa jest tym bardziej znacząca, że Comcast zdecydował się na połączenie z Time Warner Cable, co w przypadku zatwierdzenia fuzji zapewni mu dominującą rolę na amerykańskim rynku.

Porozumienie mogło dojść do skutku dzięki styczniowemu orzeczeniu federalnego sądu apelacyjnego w Waszyngtonie, który zakwestionował federalne przepisy z 2010 roku mające chronić pełną otwartość przepływu danych w internecie. Sąd podważył zasadę "neutralności" internetu w odniesieniu do dostawców sygnału szerokopasmowego. Do tej pory regulacje Federalnej Komisji Komunikacji (FCC) zobowiązywały firmy zajmujące się dostarczaniem usług internetowych do zapewnienia identycznej prędkości przepływu danych dla wszystkich użytkowników i nieblokowania dostępu do stron internetowych jesli ich zawartość nie narusza prawa.

Unieważnienie tych regulacji ma poważne praktyczne konsekwencje. Dostawca łącza internetowego może teraz negocjować wyższe opłaty za przyspieszenie przepływu danych przez swoją sieć. Netflix, którego popularność ciągle rośnie (w godzinach wieczornych programy wideo ściągane przez jego klientow potrafią sięgać 30 proc. przepływu wszystkich danych w internecie) jest zainteresowany, aby docierający do jego klientow sygnał w tzw. streamingu dawał możliwość oglądania obrazu o najwyższej rozdzielczości. Firmy dostarczające sygnał internetu – a są to najczęściej spółki telewizji kablowej i satelitarnej oferujące konkurencyjny dla Netfliksa produkt w postaci własnego serwisu tv – chcą wykorzystać popyt na szybszy przepływ danych do zwiększenia swoich obrotów.

Następny w kolejce po Netfliksie może być Google, który jest zainteresowany ułatwianiem oglądania filmów na YouTube. Na alarm biją jednak amerykańskie organizacje broniące praw konsumentów i neutralności. Ich zdaniem koszt umów o ułatwieniu dostępu do sygnału internetowego prędzej czy później zostanie przeniesiony na zwykłych Amerykanów w postaci wyższych opłat abonamentowych. "Teraz dostarczyciel sygnału może powiedzieć firmie internetowej, że jedyną metodą na dostarczenie odpowiedniej jakości usługi jest uiszczenie dodatkowych opłat" – ostrzega Michael Weinberg, wizeprezes grupy Public Knowledge.