Jak najbardziej, wystarczy przenieść się do Korei Południowej. Przed laty o zjawisku pisał polski dziennikarz, Konrad Godlewski. Już na przełomie wieków komputerowe gry przyciągały coraz więcej młodych Koreańczyków. Obecnie są ich miliony, a ci najlepsi mogą cieszyć się statusem gwiazd i celebrytów w jednym.
E-sport to sport
Granie w gry ogląda się w telewizji, nadaje w najlepszym czasie antenowym, kibicuje się mu na stadionie, a nawet chodzi na randki do kawiarenek internetowych przekształconych w kluby. Powstają profesjonalne ligi zapewniające zawodnikom utrzymanie, stypendia i wszelką pomoc w zamian za najlepsze wyniki. 19 października na seulskim stadionie ponad 40 tys. fanów przyszło oglądać finał mistrzostw świata w grze przyciągającej obecnie największe zainteresowanie, League of Legends. Pojedynek odbywał się między drużynami „Star Horn Royal Club" złożonej z trzech Chińczyków i dwóch Koreańczyków oraz złożoną z samych gospodarzy „Samsung White". Wygrali „biali", a stadion zawrzał z zachwytu. Ekipa zwycięzców, na którą składa się 5 zawodników, dostała do podziału milion dolarów.
Koniec lat 90. XX wieku przyniósł Korei Południowej cyfrową rewolucję. Trzeba było przeciwstawić się zapaści po azjatyckim kryzysie finansowym, a rząd widział receptę na wszystko w postaci nowych technologii. Intensywnie wspierano rozwój telekomunikacji i infrastruktury internetowej. Łatwo było zakładać kawiarenki oferujące podłączenie do sieci, a to z kolei przyciągało młodych ludzi. W tym samym czasie na świecie pojawiały się kolejne gry, które oferowały nowy model rozgrywki – granie z innymi zawodnikami przez internet. Zamiast ćwiczyć na podwórkowych boiskach można było usiąść przed komputerem i ćwiczyć swoje umiejętności bez końca.
Koreańskie szaleństwo
Rząd wsparł także powstające kluby poświęcone e-sportowi. Powstał oddzielny związek (Korean E-Sports Association), a transmisjami interesowały się mniejsze stacje telewizyjne. Pomysł na oglądanie gier komputerowych w telewizji stawał się coraz bardziej popularny i z tego powodu powstanie profesjonalnej ligi i cyklu rozgrywek było kwestią czasu. Gdy Korea uzbrajała się w stałe łącza i kafejki WWW, w 1998 roku firma Blizzard pokazała światu jeden z największych tytułów w historii gier, „StarCraft". Młodzi Koreańczycy oszaleli na punkcie tej strategii i szybko okazało się, że kawiarenki zwane PC bangami nie wystarczały, by pomieścić wszystkich chętnych do oglądania większych rozgrywek. Turnieje gier przenosiły się do hotelowych sal, by w rezultacie trafić na stadiony. Już w 2004 roku finał profesjonalnej ligi StarCrafta przyciągnął 100 tys. fanów w mieście Busan.