Na wideo na YouTube zarabia już 3 mln ludzi w Europie, YouTube tworzy dla nich darmowe profesjonalne studia telewizyjne. Zaczynają też być reklamową siłą, która wymusza na branży zupełnie nowe regulacje.
Halloween już za dwa tygodnie, więc w małym studiu mieszczącym się przy londyńskiej St Giles Street trwa właśnie nakładanie okolicznościowego makijażu. Długowłosa makijażystka (jak sama mówi, bez żadnego profesjonalnego wykształcenia, nauczyła się malować samodzielnie, korzystając z internetowych tutoriali) rysuje właśnie na twarzy swojego modela krwawe kreski ciągnące się od ust do brody. Dookoła kręcą się młodzi dźwiękowcy i operatorzy. Studio do czasu Halloween pozostanie ponuro wystylizowane tak, by każdy chętny Youtuber mógł sobie w nim nagrać świąteczne wideo. No, może nie każdy, bo warunkiem wstępu do londyńskiego studia YouTube Space jest posiadanie przynajmniej 5 tys. subskrybentów swojego kanału.
- Na miejscu można za darmo korzystać z kamer 360 stopni i 4K, jest możliwość uzyskania fachowej porady scenarzysty czy operatora, ale do niczego nikogo nie zmuszamy i nie pouczamy - mówi David Ripert, szef YouTube Spaces w rejonie EMEA.
9 milionów godzin wideo
Takich studiów jest na świecie coraz więcej. Z tych już mieszczących się w Los Angeles, Nowym Jorku, Londynie, Tokio, Sao Paulo i Berlinie dotychczas skorzystało 100 tysięcy, nakręcili w nich 12 tys. filmów, łącznie 9 mln godzin materiału. We wszystkich studiach tego typu na świecie nakręcało swoje wideo już 170 tys. Youtuberów, z tego 25 tys. w Europie. Nie ma wśród nich na razie Polaków, jedynym, który korzystał z organizowanych przez YouTube Spaces warsztatów był AdBuster.
Dla statystycznego Polaka wypad do studia w Londynie to raczej kosztowna rozrywka, nawet, gdy samo studio dostaje za darmo. Bliżej jest zresztą studio w Berlinie, dlatego zapewne na razie nie ma mowy o uruchamiania podobnego w Warszawie.