Koncern telewizyjny Zee Entertainment Enterprises wybrał do podbicia polski rynek po przebadaniu preferencji naszych widzów. – Jesteśmy od 25 lat obecni na indyjskim rynku rozrywki, a od dekady rozwijamy się także na innych rynkach, m.in. na niemieckim, gdzie jesteśmy bardzo zadowoleni z wyników naszych kanałów. W Polsce przeprowadziliśmy badania, z których wynika, że lubicie Bollywood. Ponad połowa badanych przyznała, że już coś na temat tego kina wie, znają „Czasem słońce, czasem deszcz", wiedzą, kto to Shahrukh Khan, słyszeli o filmie „Shaandaar", do którego zdjęcia były kręcone w Polsce – wylicza w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Neeraj Dhingra, prezes Zee Entertainment Enterprises w Europie.
Jego zdaniem kanał Zee One, który ma w Polsce ruszyć latem, ma szansę na sukces na polskim rynku pomimo że jest on już mocno nasycony stacjami tematycznymi. – Mamy tego świadomość. Ale to w dużej mierze kanały nadające treści produkowane za granicą i opatrzone lektorem, dubbingiem lub napisami. My wiemy jak ważne są lokalne produkcje, dlatego będziemy je oferować. Mamy dużo pomysłów m.in. programy z udziałem znanych polskich postaci, które będą opowiadać widzom o Bollywood, dzielić się swoim doświadczeniem związanym z tym kinem, pokazywać różnorodną ofertę – od kina akcji, komedii, kina rodzinnego po klasykę kinematografii, ale również kulturę i rozrywkę. Nie zabraknie też ciekawostek, plotek, newsów na temat naszych gwiazd – mówi Neeraj Dhingra.
Firma zacznie od jednego kanału, ale plany dotyczące polskiego rynku ma znacznie szersze. – Długoterminowo chcemy tu mieć ich więcej niż jeden, globalnie mamy ich 75. Na razie rozmawiamy o dystrybucji naszego pierwszego kanału Zee.One i od efektów tych rozmów zależy dokładny start stacji. Chcielibyśmy, żeby było to latem – mówi Dhingra.
Pół roku po starcie stacji ZEE planuje uruchomienie w Polsce platformy VoD z kinem bollywoodzkim. – Chcemy także wykorzystać zainteresowanie widzów kulturą indyjską: planujemy np. programy dotyczące jogi. Serwis ruszy na wielu rynkach, także w Polsce – mówi Neeraj Dhingra. Platforma ma być dla widzow płatna.
ZEE planuje także szerzej wprowadzać do polskich kin bollywoodzkie produkcje we współpracy z lokalnymi dystrybutorami. Firma nie podaje, ile zainwestuje we wszystkie te działania. – Tyle, ile okaże się potrzebne. Kanał będzie tworzyć lokalny, liczący 5–10 osób zespół, który powoła polski szef ZEE Paweł Kolasa. Wspólnie z naszymi partnerami będziemy promować nasz kanał i wykorzystamy do tego wszelkie dostępne możliwości i zasoby finansowe. Chcemy poinformować o uruchomieniu Zee.One jak najszersze grono odbiorców – zapowiada europejski szef ZEE.