Należał do grona najsłynniejszych debiutantów w powojennej polskiej literaturze. Z początku tworzył pod wpływem awangardy, w późniejszych książkach coraz wyraźniejszy stawał się ton pesymistyczny, dawała o sobie znać świadomość przemijania.
W "Alfabecie" krytyk Ryszard Matuszewski wspominał sympozjum pisarzy w Lahti w 1973 r., dokąd wybrał się razem z Grześczakiem. Ruszyli potem na kilkudniową wyprawę na północ. Podróż wypadła na czas białych nocy. "Marian okazał się znakomitym kumplem, serdecznym i bliskim – napisał Matuszewski. – Kiedy później wczytywałem się znów w jego kunsztowną prozę, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że wewnętrzny napór przeżyć lirycznych jak gdyby zderzał się w nim z wrodzoną męską niechęcią przed ujawnieniem uczuć". Zdaniem Matuszewskiego dopiero tom "Kwartał wierszy" był bardziej szczery. Grześczak obrał wtedy tonację elegijną. Dał jej wyraz w trenie po utracie żony czy wierszu stanowiącym rozrachunek z przeszłością.
Poeta podejmował tematykę sportową i w tym sensie był spadkobiercą Kazimierza Wierzyńskiego. Z okazji igrzysk w Meksyku w 1968 r. opublikował poemat "Jasność", który przyniósł mu I nagrodę w konkursie Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Następne igrzyska odbywały się w Monachium – wtedy Grześczak ogłosił poemat "Człowiek dźwiga ciężary". Olimpiadę w Atenach powitał tomem "Atena strząsa oliwki", za który autorowi przyznano Złoty Wawrzyn Olimpijski. Komentując zbiór "Nike niosąca blask", krytyk i poeta Janusz Drzewucki napisał: "Wiersze Mariana Grześczaka, w czasach gdy każdy rekord świata ma swoją ściśle określoną komercyjną cenę, przywracają wiarę zarówno w klasyczny, jak i romantyczny sens sportu".
W latach 1996 – 1999 Grześczak był prezesem Zarządu Głównego Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.