Podtytuł informuje, że chodzi o „Kobiety, które zmieniały świat”. Tymczasem większości bohaterek „Niepokornych” nie znałam. Brawo dla autorki, że pokazała nietuzinkowe osoby spoza medialnego świecznika.
Cristina De Stefano, Włoszka mieszkająca w Paryżu i od wielu lat współpracująca z „Elle”, skupiła się na paniach zza Wielkiej Wody. Urodzonych pod koniec XIX, i na początku XX wieku. Czyli w Ameryce wielkiej prosperity (bo nawet Czarny Czwartek 1929 roku tylko na krótko oddalił imperialne zapędy kraju), o odmiennym niż w Europie podejściu do nowoczesności, zdobyczy techniki, architektury, sztuki, pop-kultury. Gdy uświadomić sobie tło historyczne, dzieje bohaterek nabierają innej wymowy: to nie losy altruistycznych społecznic, raczej przykłady „amerykańskiej szansy”.
Teksty De Stefano najpierw ukazały się w popularnych periodykach, więc kilkustronicowe szkice pisane są dziennikarskim stylem. Sprawnym, lecz schematycznym. W miarę atrakcyjne zagajenie; „po bożemu” przedstawiony początek życia; dynamicznie nakreślony rozwój wypadków, trochę cytatów; konkluzja, śmierć. Zebrane w książce teksty okazują się jakoś suche, wyprane z emocji.